No i dorzuciłam (właściwie moi rodzice) Kasi rudego mikrokotka z tarnobrzeskich działek. Maluch w wieku poniżej dwóch tygodni płakał na działkach prawdopodobnie od dwóch-trzech dni. Był gdzieś za siatką na jednej z działek i nie dało się do niego dostać. Jakoś zdobyli numer do właścicielki działki. Babsztyl mówił, że znalazł kociątko w klatce po królikach i przełożył na schody przy domku aby kotka mogła go łatwiej znaleźć

. To ci k.... pomoc.
Kasia podjęła się walki ale kciuki są bardzo potrzebne. Nie wygląda to najlepiej. Muchy już próbowały się nim "zaopiekować"

. Mały często krzyczy, brzuszek ma miękki, robił już sio. Kupala pewnie ma prawo nie być, bo przecież nie wiadomo kiedy ostatnio jadł. Rany jaki dzień.
Mój rodzic chyba z euforii po ratowaniu kotka tak zabalował że leży w szpitalu z roztrzaskaną rzepką. A mówi się że po pijaku trudno sobie zrobić krzywdę