Wyrok został zawieszony. Taką mam przynajmniej nadzieję. [pukpuk - w niemalowane]. Co prawda dziś pojawiła się luźniejsza kupa, ale bez histerii.
A tak z zupełnie innej beczki...
Czy ktoś jeszcze pamięta, że na swój dom czekają u mnie takie ślicznoty?



Ślicznoty mają jedną wspólną cechę, no może dwie. Obie te cechy powodują, że stanowią trudny materiał do adopcji, mimo niezaprzeczalnego uroku. Są płochliwe i wolą towarzystwo kotów [w tym swoje], niż ludzkie.
Co prawda Koniczynka wita się ze mną wylewnie po powrocie z pracy, ale tylko... tyłem. Zaś Waligóra przychodzi się pomiziać tylko przy zgaszonym świetle, kiedy już zasypiam.
Wiem, że w swoim domu, z cierpliwym opiekunem, po pewnym czasie obydwa strachulce mogłyby stać się przytulakami. Niestety, potencjalne domki zniechęcają się widząc ich natychmiastową ewakuację, gdy tylko pojawiają się obcy. [Tak się zniechęcił Valcilador do Waligóry... i zabrał ze sobą dwa maluchy Fonika i Przemysia, zostawiając mi na głowie czarnego wypłosza...

]