Jak zwykle proszę o wybaczenie, ale strasznie mało czasu się porobiło…. Wczoraj jeszcze złapałam jakiegoś kota na ciachniecie - w ciągu dnia zadzwoniła pani, coś jej „przyszło” do ogrodu. Jakoś pracę skończyłam nieco wcześniej, miałam po drodze, zajechałam, kot uprzejmie złapał się po kilkunastu minutach, jeszcze na ostatnią chwilę przed zamknięciem zdążyłam dowieść do lecznicy. Kotka raczej młoda, bura pingwinka, nie robi wrażenia dzikiego kota, podchodzi blisko, w lecznicy też bez problemu obsługiwalna… Niestety wróci do ogrodu - nie mamy co z nią zrobić… Pani nie bardzo zadowolona, bo słyszała, że takie koty „służby” zabierają, ale nawet awantury mi nie zrobiła, jest buda po psie, niech sobie tam mieszka. Może komuś zginęłał? Ogłoszenia na stronie schroniska i FB dałam, więcej nie dam rady. Rejon - Łódź Bałuty Warszawska / Deczyńskiego

*

Stomachari, zauważyłam to zdjęcie - być może te wady połączyły się, ale na stosowanie wskazówek z tego artykułu grubo za późno - to dorosły kot.
Zdjęcia i filmiki wysłane do kilku polecanych wetów z prośbą o opinię, z samym kotem jeździć po kilku lecznicach nie dam rady - czas, czas…
Wiem, że ma coś nie tak z sercem, wiem, że zdeformowany jest mostek, żebra, miednica i stawy biodrowe, widzę - zdjęcie nie obejmuje - zniekształcone stópki. Ale jak dotąd nie wiem, czy i co można z tym zrobić - opinia z dotychczasowych konsultacji - nienaprawialna wada genetyczna, niezrozumiałe, że ten kot jeszcze żyje,
Operacja kręgosłupa - koszt szalony, rokowania bardzo niepewne.
Color1, Babuszka - czy cierpi - koty raczej tego nie pokazują, chyba że boli już bardzo mocno... Robi wrażenie kota zadowolonego z życia - przymila się do każdego, złapany przez Dorotę płakał, przytulony zaczął natychmiast mruczeć. Na filmikach widać, że 19go porusza się znacznie lepiej niż 16go - może to skutek opróżnienia zapchanych jelitek i zmniejszenia jakichś nacisków?
Teraz - w lecznicy - zachowuje się jak kot szczęśliwy - zaczepia, prosi o jedzenie, głaskanie, gada.
Wypróżnia się sam, nie wiemy, na ile to kontroluje - ale nie „kapie” - więc może jakoś kontroluje. Jakiś sik był na ścianę, jakiś na ręcznik + kupa. Kolejna kupa w kuwecie. Dziś będą na dyżurze właściciele lecznicy - chciałabym, by go też zobaczyli, mam do nich duże zaufanie - i zabieram do dt, Obserwujemy i myślimy, co dalej.
MamoGiny - Bogdan chodził podobnie, ale po zawiśnięciu w oknie, też miałam taki przypadek, wrócił do normy - nie było zmian w kośćcu..
Tu cały szkielecik jest zdeformowany, całe ciałko - jak kotek je, wypycha mu się jeden boczek….