Donoszę że Blusia zachowuje się już jak normalny kot. Wita mnie rano w drzwiach pokoju, przychodzi się głaskać i obciera o nogi. Mruczy. Sprawdza co przyniosłam w misce. Dla tych co nie wiedzą: Blusia do tej pory wiodła życie w koszyczku, zwinięta w rogalik, cofająca się przed ręką. Wychodziła tylko jeść jak nikogo nie było w pokoju oraz do kuwety. Cudowna przemiana jest od wczoraj, przedwczoraj do mojej córki przyszła koleżanka i powiedziała że Blusia jest najpiękniejszym kotem jakiego widziała. No i Blusia uwierzyła w siebie.

Niestety, jest nieadopcyjna, bo wciąż gluci, mniej i tylko z jednej dziurki, ale jednak.
Maniek kwitnie. Wilma jest dalej łysa, ale chyba mniej się wylizuje. Daisy uwielbia kurczaka gotowanego i jest mega spokojnym kotem. Harry rozrabia i zdrowieje, powinnam go wykastrować, bo jaja ma jak berety. Do adopcji jest gotowy tylko Maniek, ale nikt się nim nie interesuje.