Muszę się przyznać do pewnego rodzaju sadyzmu. Wymyśliłam, że najłatwiej będzie go przekupić jedzeniem i że DS przekupi go od razu, nie ma na co czekać. W związku z tym nie dałam Noskowi w poniedziałek jeść przez cały dzień
Zaniosłam go do koleżanki, a tam w łazience czekała na niego wielka micha kurczaka i moja koleżanka. Nosek olał stresy, wziął się za jedzenie, koleżanka głaskała, gadała, miziała...... zapomniał się chłopak, że się boi

I tak chyba zostało, bo dziś rano dostałam smsa, że Nosek siedzi na umywalce podczas porannej toalety mojej koleżanki
Ona nie była dla niego taka całkiem obca, bo przychodziła do mnie, zaczepiała Noska, coś mu tam zawsze wcisnęła dobrego..... może dlatego było łatwiej. A może po prostu zrozumiał, że nie wszyscy ludzie to zwyrodnialcy.....
Tyle na temat.....
i smutno mi i szczęśliwa jestem.