Wczoraj o 13 przyjechał po nas (tzn nas i panią Justynę) pan Andrzej wraz z córką Pauliną i tak rozpoczęła się podróż Diabełka do swojego pierwszego prawdziwego domku marzeń...
Byliśmy na miejscu około 14. Diablo w transporterku niestety zwymiotował i sprawił nam nieprzyjemną niespodziankę, ale jego Pan wcale się tym nie przestraszył

Przecież każdemu się zdarza tym bardziej jeśli przeżywa się stres. Dla kota taka wyprawa to na pewno stres i to duży. W domu Diablo zaszył się pod szafką i bacznie obserwował. Ze smakiem wylizał łyżkę z serkiem topionym (to jego przysmak), więc nie było źle. Wieczorem doszło do spotkania dymniaczka z psem- Felicjanem rasy polski owczarek nizinny (przekochane psy!). Jeszcze tego dnia Diabełek usiadł na parapecie, wyglądał przez okno. Pan Andrzej kupił specjalnie dla niego super domek (drapak) dwupiętrowy

Będzie na
pewno zachwycony, jak tylko go odkryje...
Pan od Diabełka ma konia (jak zdążyła już napisać Justa&Zwierzaki)- przepiękną, spokojną klaczkę Elkę (w papierach: Elegantka) maści skarogniadej. Nawet na niej pojeździłyśmy

za co dziękujemy jej właścicielowi, bardzo. Konie są naprawdę niezwykłymi stworzeniami...
Diabełku- powodzenia !!!!
Jesteś w dobrych rękach !!!