Słoninka moja już zdrowa. Ledwie się toczy po domu, a jak na coś wskoczy to nie ma gwarancji czy się ostanie w całości.
Reszta kociaków też zdrowa. W tej chwili wszystkie sobie śpią i tak będzie aż do prawie wieczora.
Czyli, że mam chwilę odpoczynku od kuwety i takich tam innych rzeczy.
Rano byłam z Czareczkiem na nawodnieniu. Pobrana też została krew. Jutro będą wyniki. Ale wetka nie powiedziała mi nic dobrego. Nerka jest bardzo powiększona. Jest sporo guzków w brzuszku. Zresztą ja sama wyczułam na żebrach taki ruchome guzy. Czaruś ciężko oddycha i też podobno może to być powód przerzutów do płuc.
Słabiutki jest bardzo, bo siadają mu już tylne łapki i nie może sobie dać rady, żeby wskoczyć na swój stół.
Nie wiem jak ja to przeżyję, chodzę koło niego i tylko patrzę czy jeszcze oddycha i boję się żeby go nie bolało. On tak na mnie patrzy jakby chciał mi wykrzyczeć swoje cierpienie i prosi jednocześnie o pomoc.
Jest mi tak bardo smutno, nawet wet Maciek się popłakał,że Czaruś taki jest biedny.
