tak jak pisałam Matahari... jak wychodziłam od nich miałam wrażenie, że jakiś niewidzialny kot przemierza już to mieszkanie... tam się aż prosi o kocinkę
ale teraz jak coś pójdzie nie tak to się będę wgryzać w poduszki że nie przewidziałam
Trzymam bardzo mocno kciuki za Bunię. Obiecałam obu paniom, że prześlę namiary do swoich wypatrzonych wetków. One mają kilka lecznic koło siebie, ale akurat nic nie wiem na temat lekarzy tam pracujących. powiedziałam jak można poznać że weterynarz jest dobry i czy lubi kota - bo to bardzo ważny element - znaleźć dobrego wetka. Moi są na drugim końcu Wawy, ale namiary dam. Najwyżej pani Ania sama się przejedzie i z którymś porozmawia sobie na spokojnie

A potem z Bunią. Gdyby odpukać coś się działo z katarkiem np.
będę wypatrywać wieści
