Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 31, 2007 9:48

:ok: :ok: :ok:

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Pt sie 31, 2007 9:53

:ok: :ok: :ok:

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Pt sie 31, 2007 12:14

Na chwilkę jestem przy kompie ale zaraz jadę po Burą.
Ale miała wczoraj pcheł. Czesała, topiłam a na koniec zakropiłam kotke Fiprexem. Po złapaniu spryskałam ja frontlinem ale bardzo delikatnie bo się strasznie bała i chyba to nic nie dało. Wyczyściłam jej też uszy ale też nie dogłebnie, bo wyglądały na czyste - baz mieszkańców. Wczoraj przez cały dzień kotka nie ruszyła jedzenia. Wieczorem włożyłam jej trochę kurczaka do pudełka (zrobiłam jej kartonowy domek) i się niemal na to rzuciła. Wiem, że przed sterylką nie powinnam ale ona miała pusty brzuch od chwili złapania. Mam nadzieję, że nie puściła pawia wetkom, bo się spalę ze wstydu (wetki wiedza, że jadla wieczorem). Kitka jest przestraszona ale raczej tak bardziej luzacko. Jak się ją mizia to się kitka łasi. Można ją bez walki podnieść i przełożyc do transportera. Jak ją niosłam do wetek to strasznie wariowała w transporterze od chwili gdy poczuła, że jest na zewnatrz. I płakała niemal nieustannie. Biedna. Teraz jest już pewnie po wszystkim. Umawiałam się z wetkami, ze jak nie zadzwonią do 13-tej to ja mam zadzwonić. Zaraz będę tamtędy przejeżdżac więc pójdę od razu po Burą. Znalazłam kubraczek po Dongi (za piękny nie jest bo sama go robiłam ale sie sprawdził). Ona była podobna wzrostem do Burej więc powinien pasować. Jakby co to będę kombinować. Lecę.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 31, 2007 12:40

Siedzę jak na szpilkach, ale Olga ma taką wprawę, że chyba niepotrzebnie.

U nas dzisiaj pierwszy dzień podawania Baycoxu - dostały dzieci i młodsze rezydentki, zgredy dostaną za chwilę. Miałam strasznego stresa, ale nawet nie było tak najgorzej. Wetki wymyśliły zmieszanie z sokiem malinowym, który nie zaburza wchłaniania, a maskuje smak. Chinka łyknęła bez protestu, Blender trochę się pluł, Asica mnie zwyzywała, ale łyknęła, więc zaryzykowałam i dałam Myśce, ostrożnie i powoli. Po podaniu jest taki jakby odruch wymiotny, wetki ostrzegały, że mogą wystąpić wymioty. Jutro ciąg dalszy. Jakby zaczęła się szarpać, to dostanie w kilku dawkach podzielonych.
A ja mam upojny weekend ze ścierą, pralką i domestosem. TŻ taktycznie zwiał na Słowację. :twisted:
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pt sie 31, 2007 22:35

No, teraz dopiero można powiedzieć, że akcja z Burasiętami zakończyła się szczęśliwie. I że Syzyf nie chichocze złośliwie z godnych siebie następców.
Bura już nie będzie więcej rodzić.
Znowu byłyby cztery kociaki.
Jest o 4 domki więcej dla bezdomnych kotów.
Ostatnio edytowano Pon sie 18, 2008 18:41 przez Nordstjerna, łącznie edytowano 1 raz
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Sob wrz 01, 2007 10:57

Wieści dzisiejsze.
Bura jeszcze "sieknięta" po narkozie, podobno wetki musiały dołożyć narkozy, bo zestresowana kota nie chciała zasnąć. Strasznie długo ją trzyma, ale jeść już bardzo chciała (dostała odrobinkę intestinala, to pochłonęła z miską i podłogą :wink:).
Sylwka jest pod wrażeniem szwu. Jubilerski i maleńki, jak na sterylkę aborcyjną.

Z dzisiejszego zwiadu na zajezdni nici. Leje jak z cebra :(
Ostatnio edytowano Pon sie 18, 2008 18:41 przez Nordstjerna, łącznie edytowano 1 raz
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Sob wrz 01, 2007 11:12

No wlasnie patrze za okno i nie wyglada to dobrze - zaden normalny kot nie wystawi czubka nosa przy takiej pogodzie :?
Coz, sprawe przekladamy na bardziej sprzyjajace okolicznosci przyrody ;)

Ciesze sie, ze Bura ma apetyt i ze szew jest malenki :) A to, ze troche śnięta - moze i lepiej, nie czuje od razu bolu, a z czasem dojdzie do siebie. Czekam na wiesci od Sylwki, czy wyjasnilo sie cos z tym zachrypnietym miauczeniem - czy gardlo w porzadku?

Ale najwazniejsze, ze 4 kolejne nieszczescia nie przyszly na swiat. Moglo byc i tak, ze nie udaloby sie ich znalezc i odlapac na czas.
Ewa, Sylwia - jeszcze raz gratulacje - akcja byla perfekcyjna 8)

O "nowym nabytku" pani K. tez cos slyszalam - nie powiem, zeby mi to cisnienia nie podnioslo - ale chyba nie jest ona odosobnionym przypadkiem - dla wielu ludzi sa koty rowne i rowniejsze (bardziej lub mniej pasujace do domu)...

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 01, 2007 22:29

Sylwka donosi, że Bura zrobiła wielkie sioo, ciągle jest głodna i chce jeszcze i bardzo jej się podoba bycie kotem domowym. Mizia się i barankuje, nawet wywala pocięty brzuchol do głaskania! I wyraźnie czuje się bezpieczna w domu z człowiekiem. A to podobno kot urodzony na działkach, który nigdy nie był domowy! 8O
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Sob wrz 01, 2007 22:48

Nordstjerna pisze:Sylwka donosi, że Bura zrobiła wielkie sioo, ciągle jest głodna i chce jeszcze i bardzo jej się podoba bycie kotem domowym. Mizia się i barankuje, nawet wywala pocięty brzuchol do głaskania! I wyraźnie czuje się bezpieczna w domu z człowiekiem. A to podobno kot urodzony na działkach, który nigdy nie był domowy! 8O


Znam takie - zwłaszcza bure :twisted:
Dziewczyny, gratuluję akcji :D Małe szwy to specjalność Olgi :wink:
O pani K. się nie wypowiem :evil:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 02, 2007 7:51

No to ładnie - wyglada na to, ze Bura sie postanowila udomowic :roll:

Ewa, tak sobie patrze za okno - moze dzis zrobimy jakis maly rekonesans na zajezdni?

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 02, 2007 8:54

Umówiłyśmy się wstępnie z Sylwką na ok. godz. 15-tej na rekonesans po zajezdni.

Może się nie przewrócę, bo zmęczona jestem straszliwie, a tego szorowania i prania po kokcydiach to jeszcze drugie tyle. I absolutna pewność, że naszej chałupy nie da się dokładnie odkazić. :(

Blenderek dzisiaj zrobił trochę ładniejszą kupę, ale do ideału jeszcze daleko. Wczoraj Chinka zrobiła całkiem brzydką, chociaż do tej pory tylko końcówka była luźna. Jak ten baycox nie pomoże, to się zastrzelę.

Wczoraj wyszorowałam garaż aldevirem, tak na wszelki wypadek, gdyby coś się trafiło na tej zajezdni.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Nie wrz 02, 2007 9:01

Ok, to ja sie tez pojawie, do zobaczenia :)

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 03, 2007 7:46

Ale się działo. Historia jak z horroru ale od poczatku.
Z Bura super. Wczoraj była trochę zła i myślę, że środki przeciwbólowe przestały działać. Zarobiłam pare razy po łapach. Kita jest taka szybka, że wymiękam. Właściwie to nie widać jak łapa leci w kierunku ręki tylko od razu to czuć. Nie przeszkadzało jej to jednak w mizianiu się i wystawianiu brzucha choć mniej niż w sobotę. Zjada wszystko co jej dam. Jadła do tej pory saszetki intestinala i serek biały ale od dzisiaj zaczynamy tez z suchym bo wieczorem był kupal. Jest naprawdę dzielna i chyba jej się podoba pełna miska i ciepełko.
A teraz horror z happy endem.
Pojechałyśmy wczoraj na zajezdnię. Już pod blokiem śledziłysmy kulawą kotkę (biało czarna co to ponoć miała młode). Na parkingu przy zajezdni był mocno wstawiony pan dozorca (nie ten z którym wcześniej rozmawiałam). Pozwolil nam działac ale potem trochę przeszkadzał. Miałyśmy tylko jedzenie, podbierak i transporter. Przy jednej z hal jest zarośnięty trawnik. Koło niego kręciła się kulawa kotka aż gdzieś przepadła. Zaglądałyśmy do okien z każdej strony i nic. Wreszcie w pogoni za dziewczynami ruszyłam przez trawnik. Matko zdeptałabym. Spod nóg wyskoczyła mi kulawa kotka. Rozgarnęłam trawę a tam 3 małe kluski. Powiedzcie mi czy ta kotka totalnie zwariowała. Jak można zrobić gniazdo w trawie (tam pełno różnych zadaszonych dziur). Tam są dzikie zwierzęta, ludzie puszczają też psy, nie mówiąc już o pogodzie. Nieźle wyleżan ta trawa więc musiały tam trochę być. Kluski na oko mają 2-3 tygodnie i są bure :twisted: (jedno całe bura i dwa bure z białym - śliczne). Po późniejszym ich zachowaniu wydaje mi się, ze bliżej 3 tygodni. Są grubiutkie ale chore. Dwa miały zaropiałe oczy (potem też okazało się, że kichają). Zwinęłyśmy małe do transportera, zawinęłyśmy w polarek i skaskaNH została z nimi na posterunku i użerała się z panem dozorcą :twisted: . My pojechałyśmy po klatke łapkę. Sorry wszystkie dziewczyny do których wydzwaniałyśmy w nocy. Po prostu miałyśmy totalny dylemat, bo kita nie chciała do klatki wejść i już. Małe były głodne, darły się a do tego robiło się zimno. Oszczędzę wam dokładnego opisu. Łapałyśmy na dzieciaki i na żarcie. Raz kotka się niby złapała ale klatka się nie zamknęła i spierniczyła. Po 24-tej zdecydowałyśmy, że koniec męczenia małych. Zdecydowałyśmy, że spróbujemy podstawić je Burej. U mnie nakarmiłyśmy RC conv. Wymasowałyśmy - skutecznie tylko jednego. Bura syczała, waliła łąpami ale zostawiłam je z nią w klatce. Musiałam zostawić klatke otwarta bo sie nie zmieściła kuweta. Po 4-tej usłyszałam huk z łazienki. Bura próbowała wskoczyć na półkę i chyba spadła. Wygłaskałm potwora, wsadziłam do klatki i miziałam dalej. Małe się obudziły i jeden odważny zaczął podchodzić do Burej. Kitka załapała. Wylizała po kolei wszystkie. Małe przyssały się do niej mimo, że nie ma mleka. Sielanka. Mogłam pójść spać. Około 5-tej zadzwoniła Ewa, że dzwonił dozorca (zmiennik tego pijanego, któremu bardzo dziękujemy) i że kita sie złapała. Cóz było robić. Zabrałam Burej dzieci (miała je z godzinkę więc szybko zapomni), wpakowałam w transporter i jazda na zajezdnię. Zabrałam klatkę z walcząca biało-czarną (ogłaszamy konkurs na imię) i zawiozłam rodzinkę do Ewy. Mają lokum w garażu (w wolierce po burasiątkach). Nie było różowo ale Ewa już doniosła, że kita karmi. Musiała mieć pełno mleka, bo nie karmiła około 13 godzin. Musimy maluchy szybko zabrać do weta a to proste nie będzie. Może jakieś rady??
Ja spałam 2 godziny i jestem w robocie więc jak zaczne bredzić to nie zwracajcie uwagi :wink: . Jessoooo ale noc.
Ostatnio edytowano Pon wrz 03, 2007 8:46 przez Sylwka, łącznie edytowano 1 raz

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 03, 2007 8:01

:strach:

uff jak dobrze ze maluszki juz są z mamą.

dziewczyny ależ akcja, ależ noc.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10317
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Pon wrz 03, 2007 8:02

Huraaa :balony: Zakonczenie historii najlepsze z mozliwych :balony:
Sylwka, pojecia nie masz, jak sie ucieszylam z Twojego smsa nad ranem - ze cala rodzinka w komplecie :)

Co do weta - po tym, co widzialam wczoraj, wydaje mi sie, ze stan malcow nie jest jakis straszny, aczkolwiek przeleczyc je bedzie trzeba. I to pewnie hurtem cala 3-ke, bo nawet ten "na oko" zdrowy chlopak zaraz zacznie kichac.
Piszesz, ze to nie bedzie proste z zabraniem malcow do weta - czy chodzi o to, ze kotka nie pozwoli do nich reki wlozyc? Czy jest jakis inny problem?

P.s. W tej chwili przychodzi mi do glowy jedna propozycja imienia dla mamuski: Zołza :twisted: - ale to chyba nie jest dobry pomysl ;)

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 1025 gości