A u nas przebojów ciąg dalszy. Jakiś czas temu Niedźwiadka przestała jeść suche jedzenie, jeszcze później zaczęła być agresywna w stosunku do mnie, co nigdy, ale to nigdy wcześniej się jej nie zdarzało. Ponieważ ona lubi mieć problemy z pęcherzem postanowiłam podać jej furaginę, otworzyłam jej pyszczek, żeby włożyć tabletkę i... zostałam pogryziona do krwi. No i już wiedziałam, że problem tkwi (dosłownie zresztą) w pyszczku. Okazało się, że Miś ma coś na kształt "bąbla" na dziąśle wypełnionego krwią i jakimś płynem i fatalnie popsuty ząb. Bolało ją to jak diabli. Pojechaliśmy do weta, dostała środki przeciwbólowe i antybiotyk, a pod wpływem ucisku palcami wetki ten "bąbel" pękł. W domu dostawała tolfedynę oraz wklejałam jej stomadex, niestety stan ani dziąsła, ani tym bardziej zęba się nie poprawił. W czwartek, 13 marca, Miś będzie miał usuwany ten ząb i przy okazji ściągany kamień z pozostałych. A buuuu....
Troszeczkę mam już tego powyżej uszu. Moje koty są regularnie szczepione, siedzą w ciepłym domu, na najlepszej karmie, na surowym mięsku, piją wodę mineralną, śpią w łóżkach i praktycznie bez przerwy są chore - nerki, trzustka, pęcherz, zęby, dziąsła, albo koci katar, który trwa trzy tygodnie...
Moja babcia ma wychodzącego, nieszczepionego kocura, z jajami, który dostaje resztki ze stołu, albo nic nie dostaje, bo czasami nie ma go w domu dwa tygodnie, ma około 15 lat i wygląda oraz czuje się lepiej od moich kotów
.
I jeszcze mam Króliczkę, na "tymczasie"..., Króliczka jest kotem, który psoci 25 godzin na dobę, nawet jak śpi, to przebiera nóżkami i pomiaukuje.
Ja chcę na urlop, żądam ustanowienia "Dnia bez Kota".