koty 2023r- wątek stada nr.2

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 27, 2019 18:04 Re: Tak tam dalej być nie może...

anka1515 pisze:Ten kot wyglada jak z kalci
U mnie kilka lat temu zaatakowało jednego po drugim w jednym dniu
Żeby było fajniej przed sama wigilia myślałam Że ściągnęłam od wet pp bo się później dowiedziałam ze mieli a ja siedziałam koło karmicielki z kotem z pp w kontenerku



Iza też nie wyklucza kalciwirusa. Zobaczymy, czy sekcja coś pokaże. Właśnie wróciłem z karmienia na lotnisku. Ten chory kotek siedział w budce. Nie je. Jest dziki. My się do niego zbliżyć nie możemy. A jeśli będzie w takim stanie i będzie tak słaby, że będzie można go dotknąć to może być za późno. Reszta kotów wyglądała dość dobrze. Nie dajemy żadnych leków, bo po pierwsze nie wiemy na co leczyć. A po drugie - karmicielka, która tam karmi może coś podawać- jakieś leki. Nie możemy ryzykować mieszania leków. Z tą Karmicielką nie rozmawiamy, dlatego też mamy nadzieje, że przeczyta wszystko dokładnie.

Mam kilka zdjęć, które robiliśmy w ciągu dnia.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Karmicielka wie co się tam dzieje. Drabinę rzuciła w krzaki. Dopiero w świetle dnia ją znaleźliśmy. Albo nie chciała wchodzić i patrzeć co jest na strychu, albo(wiedząc co zastaniemy, lub nie) nie chciała żebyśmy zobaczyli.

Obrazek

Zastanawialiśmy się co się dzieje, że nie ma praktycznie kotów z zeszłego roku/ lub np. sprzed dwóch lat. Na terenie lotniska w tym roku było mnóstwo kociaków. My wiemy, że było ich w maju/ czerwcu łącznie około 25 (minimum dwadzieścia pięć kociaków!)- na całym terenie. Później jeszcze kolejne 5 maluszków we wrześniu były. Podejrzewamy, ze taka sytuacja- epidemia, była w tym terenie każdego roku. I dlatego właśnie jest tak mało kotów młodych( rocznych , 2-3 letnich)

Takie są skutki nie wykonywania zabiegów sterylizacji w takich miejscach.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1760
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Pt gru 27, 2019 18:10 Re: Tak tam dalej być nie może...

ewar pisze:Czytać się tego nie da :placz:
Tak na już to nie pomogę, ale jutro w szmateksie powinno wszystko być po 1 zł sztuka. Możliwe, że będą polary, męskie są ogromne, pocięłabym i trochę ścinków byłoby. Jakieś miski też powinnam znaleźć. Jeżeli miski będą na zewnątrz, to można je trochę wkopać w ziemię, tak robię u swoich bezdomniaków i plastikowe też mogą być. Miałam ładne miski, ale te ukradziono :wink: Małe wiaderka po kapuście kiszonej, pojemniki po lodach są całkiem fajne.
Jadzia ma ładne miseczki, ale tam nie kradną
Obrazek
W innym miejscu daję kotom jeść na takich pokrywach z wiaderek, mam zawsze dostawę, bo w pobliżu jest restauracja i wiaderka z pokrywkami wyrzucają. Tego nikt nie ukradnie, a kotom wygodnie jeść z takich płaskich.
Obrazek
Ścinki polarowe i parę misek mogłabym wysłać Paczką w Ruchu, wychodzi niedrogo. Oczywiście, jeśli jesteście zainteresowani.



Polarki i miseczki chętnie przyjmiemy. U nas na osiedlu jest problem z Paczka w Ruchu.
Ja od jutra będę brał gazety i na nich będę kładł jedzenie. Inne materiały zostaną rozniesione przez dziki. Miejsce na miseczki znajdę- np. strychy i dachy się sprawdzą. Pokrywki od wiaderek poznikały- też trochę mieliśmy.
Polarki są najbardziej pilne, bo mimo, że zmieniliśmy wszystkie posłania w budkach to za kilka dni znowu będziemy chcieli wszystko wymienić. I tak przez jakiś czas.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1760
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Pt gru 27, 2019 18:37 Re: Tak tam dalej być nie może...

iza71koty pisze:
Kochani poszukujemy sponsora na 2 duże kartony ścinków polarowych.W tej chwili miejsce gdzie kupowałam stoi z produkcja.Znalazłam inne na Olx.Najtaniej - bo taniej nie ma już nigdzie.Duży karton z wysyłką to koszt 50 zł.Potrzebujemy takich dwóch dla kotów z Lotniska.Trzeba uzupełnić budki - a tam gdzie polarki są już pobrudzone i podniszczone - wymienić posłanka całkowicie.


Zapraszam do pomocy.Mogę służyć numerem konta lub ewentualnie podać ofertę na Olx gdyby Ktoś chciał sam opłacić zakup.


To ja poproszę o numer konta, zapłacę chociaż za jeden karton.

inezka70

 
Posty: 201
Od: Nie lip 21, 2019 12:40

Post » Pt gru 27, 2019 18:41 Re: Tak tam dalej być nie może...

Sekcja nie wykazała w sumie nic.

Nie udało się przeprowadzić testów na panleukopenię. Ze względu na stan kocich ciałek(kilka godzin po zgonie- nastąpiły zmiany pośmiertne).

Narządy wewnętrzne nie miały widocznych zmian. To wszystko stwierdzono podczas sekcji.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1760
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Pt gru 27, 2019 20:58 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Kochani, nie poddawajmy się.Strach i rezygnacja to najgorsi doradcy w takich sytuacjach.Potrzebujemy pomocy.Żeby opanować sytuację trzeba wymienić polary w budkach, potrzebujemy karmy, misek na wodę, czegoś na czym można położyć jedzenie.O możliwość podania leków i jakich Karmiący zapytają jutro weterynarza
Bardzo liczymy na Wasze wsparcie, w każdej postaci - rzeczowej i materialnej .
Zbiórka nadal działa-link w poście powyżej

aistionnelle

Avatar użytkownika
 
Posty: 286
Od: Nie mar 31, 2019 17:53

Post » Pt gru 27, 2019 22:46 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Ogromne podziękowania dla Inezki 70. :201494 :201494 :1luvu:
To...Jeden karton już jest !

aistionnelle

Avatar użytkownika
 
Posty: 286
Od: Nie mar 31, 2019 17:53

Post » Pt gru 27, 2019 22:56 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Miałam nadzieję że sekcja coś da. Bardzo na to liczyłam. To pozwoliłoby nam wiedzieć czego można się spodziewać. Damian kiepsko radzi sobie psychicznie - bo pierwszy raz chyba jest świadkiem takiej tragedii na dużą skalę. A to nie koniec. Ja mam jeszcze bolesne doświadczenia z Tęczy....to nie jako pozwala mi myśleć chyba trochę bardziej rzeczowo i racjonalnie - a w tej sytuacji jest to niezbędne.

Wiem jedno - choć sekcja nic nie wykazała musimy być ostrożni. Tak bardzo ostrożni jakby była to pp. Ja mam takie przypuszczenia - zwłaszcza kiedy obejrzałam kotkę która dzisiaj wyciągałam z budki.

Wczoraj wróciliśmy późno. Sprawdzanie każdej kolejnej budki i zakamarka w strachu i napięciu - co znajdziemy. Oby nic. A jednak. Powoli chyba zaczynam rozumieć stanowisko Karmicielki oraz to- co przypuszczałam, że dzieje się na lotnisku. Od dawna.

Brak w czerwcu kotów młodych oraz to, że zaginęły te, które miały niespełna dwa lata - teraz uświadomiłam sobie, że to ta straszna choroba pochłonęła te wszystkie kocie życia. Pewnie co rok było to samo. Myślę, że Karmicielka była tego świadoma- dlatego też nie chciała obcych na swoim terenie, nie chciała świadków tego, co tam się dzieje. A dzieje się gorzej niż przypuszczaliśmy.......

W takich momentach cała radość z dokonań, z tego, że koty mają apetyty, pięknie nabierają ciałka, cieszą się i są radosne...umarła. Ich dom stał się ich cmentarzem. W jednej z budek były dwa już martwe kotki i jeden, który jeszcze żył. W domu żył jeszcze niepełne dwie godziny.

Te, które pozostały patrzą na nas jednocześnie z nadzieją i strachem. Wiedzą że jest źle. Nie wiedzą tylko, czy im się uda, czy ich to ominie.

Myślę też, że Karmicielka była zła na budki właśnie z tego powodu. Nie chciała ich, bo wiedziała, że koty będą w nich umierać. Chciała żeby poszły gdzieś dalej, najlepiej w krzaki, dzikie zarośla- żeby nie trzeba było na to patrzeć.


Teraz patrzących przybyło. To niewygodna sytuacja.

Myślę, że koty umierały co roku, ale być może niektóre nie dożywały aż tak długo, bo miały mniej jedzenia. Te były duże silne, wypasione. A co najgorsze i najbardziej bolesne....myślę, że pomimo okropnych warunków były szczęśliwe. Ze daliśmy im wspólnie wiele szczęścia, wiele nowego.....


Smutne i przygnębiające zwłaszcza, że w okresie świątecznym...zwłaszcza, że w czasie kiedy się wydawało że nic im już nie grozi, że najgorsze za nami. Że zostały już wyciągnięte z tego czasu, kiedy było ryzyko - co dalej.

A jednak...

Napisze o swoich przypuszczeniach. Nie mam ich potwierdzenia, ale to takie moje luźne myśli. Podmokły, bagnisty teren lotniska jest bardzo sprzyjający chorobom, bakteriom. To idealne dla nich środowisko. Myślę, że po krzakach i zaroślach są szczątki kotów, które chorowały i odeszły wcześniej. Myślę, że jeśli nawet były sprzątane to tylko te, które akurat były na oczach i niekoniecznie musiały być wynoszone daleko od bytującej populacji.

Uważam, że któryś z kotów przyniósł tego wirusa przypadkiem. Poszedł, coś znalazł i wrócił do stada. To zamknięty obszar, choć bardzo duży, ale dla tak gęstej dużej populacji jest zagrożeniem. Być może nie zauważyliśmy objawów choroby, bo choroba zaistniała nagle. Koty jadły, witały się. Miały ogromny apetyt. Nic nie zwiastowało takiej tragedii.

Ale Karmicielka dobrze wiedziała, co się dzieje. Nie było już ataków, zaczepek. Nawet nie było pytań, ani oskarżeń jak wcześniej - o wszystko.

Jak już wcześniej Damian napisał- wczoraj On sam odnalazł 4 koty. Jeden leżał przy altanie u Bezdomnego. Wyniósł go daleko w zarośla w miejsce, gdzie potem donieśliśmy kolejne koty.
W budce znalazł kolejnego( Tego kazałam zabrać na sekcję). Okazało się, że leży tam jeszcze jeden i jeszcze żyje( Tego zabrał do domu i kot po dwóch godzinach, jak wróciliśmy z lotniska, już nie żył). Kiedy go wyjął odkrył, że w budce jest jeszcze niestety trzeci kot. Pod spodem. Już martwy.Też został wyniesiony. Tego kota Damian zakopał. Wrócił. Miał jechać na działki, a ja miałam robić kuwety ale.....trzeba było jechać. Strach po drodze.

Pierwszy kot był widoczny od razu. Leżał w budce bokiem do wejścia. Obok pomieszczenie, gdzie miały legowiska i m.in legowisko w budce. Kolejny kot. Na końcu strych i strach, bo tam trzy budki stoją. Jedna ciężka. Okazuje się, że kot jeszcze żyje. Próbowaliśmy, ale pogryzł Damiana i wydostał się na dach.Na środku strychu widzimy kolejnego martwego. Leży na deskach. Duży biało- szary kocurek. Ten nie był tego roczny. Miał może 2-3 lata.

Sprawdzamy jeszcze budki na dole, tam gdzie leżał bokiem szary kotek. W drugiej budce kot. Ale żyje. Wciśnięty mocno w sam koniec.
Zabieramy kolejne ciała żeby wynieść z dala od kotów. Wracamy. Mąż mówi, że kotek jeszcze chwilę przed naszym powrotem żył. Ciężko się skupić. W domu jeszcze robota. Kuwety muszę zrobić, dać kotom kolację. Próbuję włączyć film, ale za cholerę nie mogę się skopić. Zasnąć też ciężko. Dzwonię jeszcze do Inspektora TOZ-u. Mówię, co się wydarzyło. Że trzeba koty zbadać. Umawiamy się na dzisiaj.

Pierwsza myśl po przebudzeniu- trzeba jechać. Sprawdzić. W ciągu dnia lepiej wszystko widać. Nadzieja, że może jeszcze żyją. Szykuję ścinki, tnę polarki , dokładam dwa grube polarowe koce. Coś do jedzenia i jedziemy. Gadać się nie chce po drodze, bo- strach.

Już na wejściu. Ta sama budka, w której odszedł wczoraj znaleziony kotek. Znowu szary bokiem do wejścia. Ten sam, co był wczoraj w budce obok wciśnięty w sam koniec. Zrobiliśmy mu ostatnie zdjęcie. Wyciągam. Kotka. Śliczna, duża. Futerko gęste, mięciutkie. Ta też była starsza. Dorosła - nie z tego roku.


Sprawdzamy resztę. Znowu muszę wejść na strych, a to nie jest proste. Zwłaszcza schodzenie. Dzisiaj byłam tam uwięziona z 10 minut, bo normalnie bałam się zejść. Nie ma się czego złapać i jest wysoko. Wczoraj wszedł Damian. Dzisiaj musiałam ja. Żeby sprawdzić strych dokładnie. Przygotować dwa legowiska i wymienić wszystko w budkach. Z ulgą odetchnęłam, gdy zobaczyłam, jak ta kotka co wczoraj ugryzła Damiana- wybiegła ze strychu. Potem jednak ją zobaczyłam już w świetle dnia, jak i dwa inne kotki. Podobnej maści- może rodzeństwo. Myślę, że nie mają dużych szans......

Wymieniłam wszystkie posłania też w budkach na dole. Ogromny tobołek i kolejnego kota wynieśliśmy bardzo daleko. Tobołek w inne miejsce. Kotka do pozostałych.

Wklejam zdjęcie kotków......na zdjęciu brakuje kotka, którego Damian wczoraj pochował oraz dwóch, które dzisiaj pojechały na sekcję. Jeden kotek biało szary, drugi duży czarny kocurek z białym trójkątem na nosku.
Poprosiłam Damiana o wstawienie zdjęcia na Forum. Nie żeby Kogoś szokować - ale po to, aby Karmicielka widziała....i żeby wiedziała jakie koty nie żyją. Nie mam innej możliwości okazania, a myślę, że to ważne.
Obrazek


Wiem, że to nie wszystkie koty. Są inne, których brakuje. Albo odeszły gdzieś w krzakach, albo Karmicielka je znalazła. W tej chwili dokładnie nie znamy stanu kotów. Nie wiemy też, czy odeszły jakieś koty w miejscu gdzie mieszka P.Dorota. W budkach śpią koty. Jeden kot- starszy kocurek wydawał się tylko wczoraj nieco nieswój. Może jutro w tym miejscu uda się dokładniej obejrzeć teren.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31584
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt gru 27, 2019 23:06 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Boże, jest mi potwornie przykro. Wyobrażam sobie niemoc, żal i strach :(
Możemy robić wszystko ale naturalna selekcja i tak potrafi nas wykiwać :/
Jedynie ograniczenie populacji coś da. Nie będzie kotów, nie będzie umierania.

Mam nadzieję że pojawi się zaraz mróz który trochę pomoże opakować tę zarazę :/
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 27, 2019 23:16 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Czy TOZ nie mógłby się zająć utylizacją zwłok? Zakopywanie niestety nie załatwi sprawy :( Jeśli jakiś pies wykopie ciałka, a to się okaże panleukopenia, to niestety epidemia się zacznie na nowo :(

Posypywanie zwłok solą czy zakrywanie śmieciami jest oczywiście jeszcze gorsze, to świetny przepis na rozprzestrzenianie choroby - piszę to do karmicielki. Jeśli tu zajrzy, niech ma świadomość, że brała bardzo czynny udział w kociej tragedii.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt gru 27, 2019 23:17 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Madie pisze:Boże, jest mi potwornie przykro. Wyobrażam sobie niemoc, żal i strach :(
Możemy robić wszystko ale naturalna selekcja i tak potrafi nas wykiwać :/
Jedynie ograniczenie populacji coś da. Nie będzie kotów, nie będzie umierania.

Mam nadzieję że pojawi się zaraz mróz który trochę pomoże opakować tę zarazę :/


Dzisiaj pomyślałam tak samo.Mróz być może pohamowałby nieco rozwój tego cholerstwa.

Oczywiście że to nad populacja powoduje rozwój i rozprzestrzenianie wirusów.Gdyby koty były wysterylizowane, było ich mniej- nie musiałoby tak być.A tak rodzą się tylko po to aby odejść.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31584
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt gru 27, 2019 23:25 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Stomachari pisze:Czy TOZ nie mógłby się zająć utylizacją zwłok? Zakopywanie niestety nie załatwi sprawy :( Jeśli jakiś pies wykopie ciałka, a to się okaże panleukopenia, to niestety epidemia się zacznie na nowo :(

Posypywanie zwłok solą czy zakrywanie śmieciami jest oczywiście jeszcze gorsze, to świetny przepis na rozprzestrzenianie choroby - piszę to do karmicielki. Jeśli tu zajrzy, niech ma świadomość, że brała bardzo czynny udział w kociej tragedii.


Rozmawiałam.Mamy wynieść, zakopać w miarę głęboko.Można chyba zastosować wapno.Nie stwierdzono wirusa- bo nie udało się zrobić testu.Zatem - nie do końca mamy argument żeby nalegać.


Przypuszczam że ciał będzie więcej- dlatego chcemy zrobić to raz i konkretnie .Po zakopaniu wysypać gruz na powierzchnie- bo tutaj nie martwię się tyle o psy- bo takich tam chwilowo nie ma -ale bardziej o dziki lub lisy.Bo te ostatnie też potrafią pp przenieść.

Widzisz tutaj problem polega na tym że my możemy posprzątać tylko te koty- które znajdziemy a z pewnością nie znajdziemy wszystkich.W tym terenie nie ma takiej możliwości.

Zaproponowano nam kolejną sekcję ale juz gdzie indziej.Po niedzieli ale też pod warunkiem że nie będzie zmian pośmiertnych czyli nie może upłynąć kilka godzin.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31584
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt gru 27, 2019 23:54 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Teoretycznie miasto powinno odbierać martwe, bezpańskie zwierzęta (dziką zwierzynę też)...
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10962
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Sob gru 28, 2019 11:44 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Zaraz jedziemy na lotnisko, obyśmy bez złych wieści wrócili.

Damian- iza71koty

 
Posty: 1760
Od: Czw paź 31, 2019 12:51

Post » Sob gru 28, 2019 12:44 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Tak Wam kibicowałam i cieszyłam się że nie będą umierać z głodu i chłodu. Nie daję rady tego czytać...

makrzy

 
Posty: 1051
Od: Sob sie 04, 2018 14:23
Lokalizacja: śląsk

Post » Sob gru 28, 2019 12:48 Re: Tak tam dalej być nie może...Mamy dramat

Damian- iza71koty pisze:Zaraz jedziemy na lotnisko, obyśmy bez złych wieści wrócili.

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

http://www.nadziejanadom.org/

"Największym egoizmem jest życie dla czystych podłóg, foteli bez sierści i w przekonaniu -już nigdy więcej, bo później boli "

mir.ka

Avatar użytkownika
 
Posty: 76005
Od: Pt cze 01, 2012 10:06
Lokalizacja: Sosnowiec

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, CatnipAnia, Wojtek i 57 gości