zzuzu pisze:mama zakochana w Leosiu i z ulgą mogę już oznajmić, że z wzajemnością![]()
przez weekend jak byliśmy Leoś był trochę zestresowany i wycofany, ale byłam na tyle niedobra, że ciągle wyciągałam go z róznych dziur i przynosiłam do ludzi do miziania. i podziałało, bo jak jeszcze w niedziele trochę się chował, tak w poniedziałek rano wstał jak my i się łasił ... i z relacji mamy wynika, że już tak zostało. rano musi być porcja miziania. popołudniu jak mama wraca z pracy, Leoś czeka pod drzwiami i najpierw mame molestuje o zobawę przynosząc jej myszkę do rzucania, a później doprasza się wieczornej porcji miziaków. mam relacje codziennie z rana i wieczorem (dawno tak często mama do mnie nie dzwoniła
, a na dodatek po cichu powiedziała mi "dałaś mi chyba najfajnieszego kota" (chdziło jej, że z moich
) )
więc historia Leosia zakończona bardzo pozytywnie. dla mnie również, bo to że jest u mojej mamy i że mogłam obserwować jak się czuje coraz lepiej w nowym otoczeniu, no i pomóc mu w tym - to dzięki temu nawet nie ryczałam. no i w ogóle jakby był ciągle mój, tylko daleko (pewnie się dopiero poryczę, jak przyjadę do mamy i się okaże, że on już ją kocha bardziej niż mnie
![]()
)
a mnie pociesza Anika. jest mi tak wdzięczna, że wywiozłam od nas tego drugiego (Baltka chyba mi już podarowała), że kocha mnie teraz jak nigdy. dam jej się chwile nacieszyć tym stanem.
cudowne wieści



