Co do powodów oddania Arnolda, to my z mężem podejrzewamy co było przyczyną. Żadna tam alergia. Po babci żadnych absolutnie objawów alergii nie widać było. Zresztą w ogóle Panie o tym nie mówiły.
Młodej dziewczynie wczoraj trzęsły się ręce i głos, płakała, pożegnała się z Arnim... za to Pani Starsza jakby mogła to by nam go na klatce schodowej oddała, kot był już zapięty w szelki, cały "majdan" spakowany (posłanie, kuweta, żwir, jedzenie, zabawki) i wszystko odbywało się w przedpokoju....Pani Starsza nawet się nie skrzywiła, z kotem nie pożegnała, obojętność i chęć pozbycia się "kłopotu".
W domu Arni pokazał, że jest kocim nastolatkiem. Z energią pod sufit. Bardzo ekspansywny, bardzo energiczny. Wszędzie biega, wskakuje, nie usiedzi.
Podejrzewamy że Pani Starsza nie mogła tego znieść. To jest kot który niemal fruwa i jest wszędzie. Energia go rozpiera po prostu. Jest identyczny jak mój Rysio w jego wieku. Po prostu żywioł.
Myślę, że to po prostu Pani Starszej bardzo przeszkadzało. Może myślała, że to będzie kot, który wejdzie na kolana i zaśnie.
A to jest mieszkanie Pani Starszej. Ta dziewczyna jest w separacji. Mieszka u babci. To nie jej mieszkanie. Myślę, że dla dobra kota wolała go oddać..... (podejrzewam, że był przeganiany bo boi się wyciągniętej nagle ręki....). Być może usprawiedliwiam tę dziewczynę, ale widziałam, że było jej bardzo przykro.
A Pani Starsza kotka nie pokochała

po prostu......
Dla Arnolda musi być cierpliwy dom. Wiadomo, że on się kiedyś wyciszy, ale patrząc na mojego Rysia.......

to nie wiem kiedy
A Arni urodził się około 9.04, a jest prawie 2x większy od Celi, jest piękny, lśniący i grubiutki. Będzie duży kocur.
Jak mi TŻ w końcu kupi baterie, to zrobię zdjęcie, ale chyba jak akurat będzie spał....... bo tak, to cały czas jest w biegu, o.