Miałam wczoraj telefon od Kajtusia

Niestety nadal koleżanka Misia go nie lubi

Duzi bardzo się starają i dzwonią raczej po rady niż zrezygnowani, ale trudno powiedzieć co z tego wyjdzie. Misia jest bardzo zaborcza i broni swojego terytorium - goni Kajtka do kanapy, a on większość czasu w ciągu dnia tam spędza na drzemce. Jak się go woła, zagląda, to chętnie wychodzi, w nocy też przychodzi do łóżka. U mnie też był strachliwy i uciekał pod kanapę, więc widać, że to jego zwyczaj. Póki co nie sprawia wrażenia załamanego... ma apetyt, odwiedza kuwetę, myje się... raz mu się zdażyło obsikać podłogę, więc na pewno stresa ma, ale z tego co mówiła Duża, myślę, że warto dać im jeszcze czas, co z resztą mają zamiar robić... tydzień? dwa? ona tylko się boi, że Kajtusiowi się dzieje krzywda, ale moim zdaniem warto poczekać, jeśli akcje sikowe się nie będą powtarzać, a Kajtuś nadal będzie dopełniał codziennych czynności jak należy.
Jeśli chodzi o Kiciusia, to jest dobrze. Nie jest już smutny, zaczął wyłazić ze swoich miejsc, żeby się przywitać... przychodzi na czułości (ten to jest pieszczoch!)... gada sporo... i w ogóle jest baaardzo grzecznym kotem
Pisała mi Liwia, że ma dzwonić jakaś pani z Krakowa, bardzo zainteresowana Kiciusiem, tylko niemobilna... ma też psa, co mi się nie podoba, bo Kiciuś psów chyba nie lubi... Liwia mówiła, że pani "dobrze brzmi"

Zobaczymy jak zadzwoni.
Ile mamy czasu, tego nie wiem... może się okazać lada dzień... albo za miesiąc... mam jakąś możliwość manewru, ale kilka rzeczy mnie ogranicza, w tym praca, w której zlecenie też może się pojawić z dnia na dzień. To wciąż o niczym nie przesądza, ale jakoś muszę się w tym ustawić... na razie nie wiem jak, ale postaram się zrobić tak, żeby było dobrze

Zawile to brzmi, ale konkretniej myślę sobie tak...
Plan A - szybko znajdujemy dom dla Kiciusia i załatwiam już spokojnie swoje sprawy.
Plan B - odwlekam moje sprawy i na szukanie domu mamy miesiąc... nienajlepsze wyjście dla mnie jak na dziś dzień... ale może się jutro okazać inaczej...
Plan awaryjny C - nie ma domu dla Kiciusia, a ja muszę go zostawić... zostawienie to jakiś tydzień myślę... Kiciuś idzie do Liwii - teoretycznie chyba jest taka szansa - a po powrocie zabieram go do siebie na czas jaki Liwia będzie poświęcać Lusi (jeszcze o tym dokładnie nie rozmawiałyśmy)