Duszki nie było dziś rano. Bardzo mnie to martwi. Wolałabym ją codziennie mieć na oku. Tym bardziej że powolutku się oswaja i zaczęłyśmy już myśleć o złapaniu jej i pokazaniu wetowi.
Koty trzeciomajowe z okolic garażów zostały nazwane. Przedstawiam Państwu

: Rudas, Krecia (szylkretka) i Marta (znałam kiedyś Martę, była tak elegancka jak pingwineczka). Marta jest najbardziej oswojona, podchodzi i pozwala się głaskać, Krecia odrobinę się do mnie przyzwyczaiła, już nie zmyka na mój widok, jakby zobaczyła diabła

. A Rudas, jak to Rudas, spogląda na wszystko z bezpiecznego dystansu, a poza tym raz jest, a raz go nie ma.
Za to pod rurą wita mnie komplet, albo prawie komplet. Dzisiaj nie było trikolorki, ale za to Mr. Białas zaczął stołować się bardzo regularnie. Ma swoją miskę, odstawioną jakieś pół metra od pozostałych, i dostojnie przy niej czeka na swoją kolej, jak podaje mu żarciątko, cofa się kilka kroków, bo chyba nie chce się za mocno spoufalać. Za to reszta towarzystwa (za wyjątkiem trikolorki) nawet na milimetr nie odpuści, pilnują dranie

swojego miejca przy misce.