magdaradek pisze:oj Szura, to dla tego chłopaka musiał być duży ciostak szykować się na przybycie kotka a później musieć oddać
bardzo przykre.....
Acha, ja chciałam powiedzieć, że Masza to jest beczka bez dnaco się ruszę do kuchni to ona już miau miau, o jedzonko prosi
no ile można! Poza tym nie można nic w kuchni zrobić, bo Masza asystuje na blacie kuchennym
wracając jak bumerang co chwila......
Ale ja lubię jak koty jedzą. Jeszcze z takim apetytemserce się cieszy, że kotek zdrowy
U mnie koty nie maszerowały i nie maszeruja po blatach kuchennych

Zadziwiające, bo oba burasy (poprzedni i obecny) ten sam zwyczaj - na stołeczek w kuchni i wzrok stale utkwiony w człowieka... Od czasu do czasu nerowowe spojrzenie na miski i nerowowe pacnięcie ogonem...
A jak do miski ląduje coś (w ich mniemaniu niedobrego) to pęd z kuchni aż się kurzy albo kompletna ignorancja i dalej siedzenie na stołeczku... Do skutku
