Sabinka pisze:Oj jak dobrze mają Twoje koty, przynajmniej niektóre.
Szkoda wielka, że ja nie mogę postawić takich budek. Wogóle zero zainteresowania ze strony władz miasta. Pan prezydent łaskawie napisał mi, że dziękuje za opiekę i pomoc dla bezdomnych zwierząt, ale na koty nie ma i nie przewiduje żadnych pieniędzy.
Poza tym ludzie też u nas okropni. Bardzo się irytują, że wogóle koty istnieją, ale widok obszczymurków i innych tego typu rzeczy na nich nie działa, wtedy najlepiej zamknąć się w domu i udawać, że się nic nie widzi.
Oj mam dziś cały kiepski dzień.
Życzę Ci dobrej nocy.
No cóż.
Władze miasta na ogół są stworzone do tzw. wyższych celów, a nie do pochylania się nad sprawami zwierząt.
Lepiej zwracać się do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami tzw.TOZ w swoim mieście. Na pewno coś robią i w czymś mogą być użyteczni.
Wiem, że nie wszystkie miasta mają tak prężny zarząd TOZ jak w Szczecinie, gdzie opiekunowie od lat mogą za darmo sterylizować i leczyć koty wolnożyjące. Dodatkowo drugi rok z rzędu niektórzy opiekunowie dostają bardzo solidne budki dla kotów. Każda z nich warta jest kilkaset złoty.
Z tego co wiem, to szczeciński TOZ jest bardzo aktywny w szukaniu sponsorów i chwała im za to.
A co do ludzi, to na ogół wszędzie są podobni.
U nas też nie brakuje podłych, znęcających się nad zwierzętami, czy po prostu głupich lub nieodpowiedzialnych karykatur.
Dlatego ważne jest, aby nie działać w pojedynkę.
Dobrze jest nawiązać współpracę z innymi opiekunkami, a także z miejscowym TOZ-em.
Miejscowe oddziały TOZ-u na ogół współpracują z policją i strażą miejską przy różnych interwencjach w sprawie zwierząt.
A na koniec przytoczę fragment mojej rozmowy z pewną paniusią, która miała do mnie pretensję, że wieczorem przestraszył ją kot wyskakujący ze śmietnika.
Z niewinna minką zapytałam się jej, czy mniej by się przestraszyła, gdyby to był szczur.
Zaniemówiła.
Wtedy wyjąśniłam jej, że po to są koty wolnożyjące, aby wokół nas było mniej gryzoni. I dlatego my musimy wyjątkowo dbać o te biedne, niedoceniane koty.