
I w sumie to nie wiem co pisać bo dzieje sie dużo , ale ...

Może w skrócie: dużo łapię i sterylizuję., W tym roku będzie rekord bo juz mam na koncie 108 wyciętych kocic i trzy suki.
Rozreklamowałam tanie sterylki via fundacja i trochę ludzi dzwoni i wycina...
Niestety, wielu musze namawiać i finansować zabiegi z własnej kieszeni. Bo wiem, że jesli nie zapłacę, to kociaki będa lądowały w szambie albo w wiadrze z wodą.
Prawie codziennie jestem na łapance z klatką. czasami robię kilka podejść dziennie.
Problem w tym, ze nie mam czym płacić za zabiegi.
Miałam 20 sterylek ekstra, załatwionych w schronisku. Ale i to się szybko skończyło.
Słabo, bardzo słabo z adopcjami.
Co prawda kociaków mam tyle co nic, ale jeszcze nigdy nie było takiej posuchy w adopcjach. Tzn dzwonią, ale jacyś kretyni. O oddaniu kota nie może być mowy.
Z finansami słabo.
Wszystko co wpływa pakuję w koty i paliwo i nie mam nadal na spłatę zadłużenia za czynsz kociarni. Nie mam za co zreperowac piecyka gazowego, ani pralki.
A najgorsze jest to, że zaczynam wysiadać psychicznie.
Dołożyło się do tego parę śmierci kociaków znalezionych za późno. Ale główny powód jest ten sam co u wszystkich kociarzy-hurtowników.
Z tego wszystkiego nie jestem w stanie spojrzec nawet na akcesoria do robienia biżuterii, mimo iz mam zamówienia. I wiele, wiele innych rzeczy, na które nie miejsce na tym forum.