Zdaje się, że do obszaru naszych działań należy również dołączyć Manhattan... (Dla nowych pruszkowiaków: to bazarek, a właściwie ciąg pawilonów w okolicach targu)
Pani w zaprzyjaźnionym sklepie z art. dla zwierząt poprosiła mnie, żebym pomogła w ogłaszaniu kotki z Manhattanu.
Poszłam do wskazanego sklepu mięsnego i usłyszałam historię Kinii.
Na Manhattanie są koty. Niestety: rozmnażają się.
W sierpniu urodziły się trzy kocięta na dachu sklepu mięsnego.
Właścicielce udało się wcześnie złapać dwa z nich i znaleźć im domy. Kinia nie chciała się złapać. Tymczasem jeden z pracujących na bazarku facetów zagroził, że ją otruje. Sytuacja zrobiła się nieciekawa. Tymczasem kotka postanowiła nie współpracować: zamieszkała praktycznie na stałe na dachu.
W końcu pani Joli udało się skombinować klatkę łapkę i złapać kotkę.
Na szczęście p. Jola ma do dyspozycji nieużywany pawilon.
Kotka jest więc bezpieczna: siedzi sobie pod dachem, ma dużo miejsca, kuwetkę, jedzenie, zabawki... no, ale przez większość czasu siedzi sama.
Kinia ma obecnie ok. 8 miesięcy (tak wynika z wyliczeń pani Joli, chociaż na moje oko wygląda na trochę starszą). Jest jeszcze dzikawa, ale swojej opiekunce daje się brać na ręce i miziać. Jest ciekawska i kontaktowa, robi postępy: w nowym domku na pewno się oswoi.
(Pani Jola nie może jej wziąć, bo jej dwa koty nie tolerują innych: kiedyś przygarnęła maluszki, to było ostro)
Jest kuwetkowa, na oko zdrowa, zadbana.
Jeśli ktoś chciałby pomóc w ogłaszaniu Kinii na różnych portalach, to będę wdzięczna! Numer p. Joli: 606 414 521
Aga, może jeśli masz jakieś szczepionki, to warto by zagadać z tą panią o jej zaszczepieniu (i sterylizacji)
Pani jest bardzo sensowna.
Jeśli chodzi o ewentualną działalność na Manhattanie, to bardziej widzę pożyczenie jej klatki, bo osoba bez klucza na teren targowiska nie da rady tam łapać. W dzień tam są tłumy ludzi, kotów nie widać.