Nie, Włóczyś nie jest wykastrowany, p. weterynarz stwierdziła, że dla niego za wcześnie. W ogóle nie chciala wierzyć, że to rodzeństwo - Migunia ma już wszystkie stałe ząbki,a Włóczyś ma jeszcze mleczaki. Jest przepięknym i ogromnym kocurkiem (tydzień temu ważył 3600, a ma dopiero 5/5,5 m-ca, Migunia waży o kg mniej i w ogóle jest znacznie mniejsza). Trochę się boję ściągnąć jej fartuszek, ona się tam zaraz dokładnie wylizuje (ściąga sobie go sama, spryciula nauczyła się nawet węzły rozwiązywać; poza tym kilka razy go ubrudziła i trzeba było szybko prać, a domowy kaftanik z rękawa w ogóle się nie sprawdził, zaraz był ściągnięty; w nocy śpi z nami w łóżku, a raczej na mnie, więc ją pilnuję), a ja nie jestem w stanie jej cały czas pilnować, jesteśmy jeszcze nadal niekompletnie przeprowadzeni

Ja nie mam doświadczenia z kotami; czy ona na pewno nie powyrywa sobie nitek? B. chciałabym jej to cudo ściągnąć.
Aha, i jeszcze jedno pytanko: Migunia w poprzednim mieszkaniu kilka razy w tych samych miajscach (nasze łózko i sofa w pokoju) sikala mimo wystarczającej ilości kuwet (3) i łatwego dostępu do nich. P. weterynarz stwierdziła, że po kastracji jej to minie, ale jakoś nie minęło. W tym domu upatrzyła sobie miejsce pod schodami i pokój KAji... Będę wdzięczna za jakieś podpowedzi co z tym fantem zrobić.