Iwonka, wszyscy chcieliśmy dobrze, szkoda że nie zawsze do końca wychodzi. Dziś byłam na Białostoczku i dowiedziałam się, że ta pani wysterylizowała 1 kotkę. Kroczek do przodu.
Teraz o kotkach (płeć nierozpoznana lub nie do końca, nie podejmuję się

):
1. Śliczny Rudy kotek, największy z gromadki i w najlepszym stanie. Dostał imię Rudolf.
2. Biało-rudy kotek, ma na imię Pyza i też chyba nieźle.
3. Maleńki rudy kotek, słodziutki, bursztynowe oczka, ogromne uszka. Bieda wychudzona, z biegunką.
4. Koteczek ciemnoszary z łapkami, które powinny być pewnie w białych skarpetkach, ale nie są bo ciągle brudne. Ma fajne ogromniaste uszy i duże oczy. Pupka w najgorszym stanie, i ogólnie słaby koteczek, najsłabszy. Wczoraj słaniał się na łapkach, podpierał noskiem przy załatwianiu, ale o jedzenie walczył jak tygrys.
5. Ciekawie umaszczony kotek: jakby szylkretka albo tricolorka, coś ma z jednego i drugiego. Bawi się wszystkimi ogonami rodzeństwa, nie da spokoju nawet przy załatwianiu. I waleczna sztuka przy podawaniu leków.
W południe kupiliśmy sudocrem i posmarowaliśmy tyłeczki. Myślę, że troszku im ulżyło. Ale z szarym kotkiem dziś wieczorem było źle. Leżał na boku, nie podnosił się jak wcześniej. Zawieźliśmy go na Białostoczek, dostał no-spa, później Melba pomogła masować brzuszek (skutecznie, z pożądanym efektem końcowym) i chyba mu lżej.
Acha, kupiłam też taki dodatek do karmy dla rekonwalescentów, zjadły wszystko pięknie.
Ogólnie koteczki bardzo garną się do ludzi. Mruczą, wyciągają łapki żeby choć na chwilę dotknąć ręki przez klatkę, pod tym względem są przecudowne i kochane.
Iwonka: te kotki, jak byłyśmy u ich "opiekunki" nie wyglądały tak źle jak to się okazało w rzeczywistości. One były tak strasznie głodne, że chyba tylko wtedy w piątek wieczorem nie jadły ze stresu. Później rzucały się na jedzenie, walczyły, warczały na siebie. Już lepiej, ale strach myśleć co z pozostałymi kociętami...
I jeszcze E.T. przecież kochany: jest sam, w innym pomieszczeniu, oczko ciągle zaczerwienione, ale mam nadzieję, że będzie lepiej. Choć przez kilka dni jakby stanęło w miejscu. Albo ja może nie widzę już zmian? Ituś jest tak kochany, że gdybym mogła... to mimo że nie szaraczek - zostałby z nami. Ale nie mogę. Będzie płacz jak znajdzie domek.