Przepraszam że z innej beczki...
u mojej mamy w kocim pokoju mruczenia tylko słychać.
Chciałam wszystkim zainteresowanym donieść, że Marzanka to wspaniały kot. Rozmruczany, wytęskniony za człowiekiem, spokojny, łagodny, przyjazny w stosunku do innych kotek w tym tymczasowym babińcu u mojej mamy

Po przybyciu do DT dała się wygłaskać, wytulić. Już w kontenerku na korzuszku ugniatała ciasteczka.
Chaberka bardzo przeżyła tą całą zmianę. Nie wiem jaka była w schronisku. Mogę tylko powiedzieć jak jest teraz. Kicia jest przerażona. Kiciulka schowała się pod kocyk jak tylko dotarłyśmy z kotami do domu. Daje się brać na ręce, ale jest bardzo wylękniona. Nie wie, czego się spodziewać. Ale będzie dobrze. Ma w kocim pokoju same przyjazne kotki. Pomogą maleńkiej dojść do siebie.
Na razie Chaberki nie ogłaszamy do adopcji. Kicia musi dojść do siebie. Trudno w takim stanie pisać coś o niej wiarygodnego poza tym, że jest bardzo wystraszona i że się chowa przed światem. Za jakiś tydzień/dwa pójdziemy z kicią na pierwszą kontrolę do wetka (z MArzanką też). Wtedy założymy im książeczki zdrowia i zaczniemy planować szczepienia, co by nowy domek wiedział, czy trzeba w najbliższym czasie wybierać się do wetka czy nie i na co uważać.
Póki co cała mamina gromada dostaje w jedzeniu scanomune, żeby (w wypadku Wisienki) wspomóc leczenie kociego kataru i wzmocnić odporność niezaszczepionej Chaberki (która najpewniej też ma kk) i Marzanki.
A Mimi nabiera ciałka

Wciąż czuć wszystki kości pod palcami, ale brzuszek jest chociaż pełny. Wisienka wybrała sobie legowisko w kocim domku tuż przy kaloryferze. Nie wygląda już tak tęsknie przez okno. Wygrzewa się, odsypia i uspakaja. Za tydzień/dwa będzie jechać do naszego wetkowego speca od kociego kataru. W cieple na razie musi dojść do sił, bo dość długo ziębła i przez to kk ciągle się panoszył. Teraz będzie tylko lepiej.
A Marusia wczoraj przeprowadziła się do mnie i stał się z łobuza strasznie przymilny kiciuś. Bardzo potrzebuje domu bez innych zwierząt. Leczenie oczu trwa. Później przepuklinka będzie operowana i na koniec szczepienie. Wciąż apeluję o pomoc w znalezieniu dobrego domku dla tej kociej jedynaczki. Podobno ma dwa lata, ale w porównaniu do mojej kotki (która cały czas siedzi przy drzwiach i podgląda koleżankę małą szparką pod drzwiami) może mieć mniej. Obstawiam 1,5 roku. Jest ślicznym maluchem. I już jest spokojniejsza

no i się nie popisuje podczas zapuszczania kropel, że tak strasznie cierpi

przez to jej miauczenie podczas zapuszczania kropel Wisienka wyglądała jakby uznała niezbicie, że to: primo "dom wariatów", a drugie primo "że tu się koty morduje"

A teraz, nie mając publiki Marusia cichutka, grzeczna, i tuż po zapuszczeniu kropel zaczyna się bawić i pomrukuje sobie z zadowolenia, że przysmaczki dostaje
niech moc będzie z Wami
a za dwa tygodnie melduję się do pomocy przy baraku - Olga planuje odrobaczanie tych kotów, które na razie są w schronie. Przyda się pomoc
