Leon vel Ernest od roku we wspaniałym własnym domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 30, 2007 11:57

Tufcio napisałyśmy w tym samym momencie!

No to kasuję treść i dodaję swoją. Co do nerki tak sobie pomyślałam, bo mój kolega miał podobne objawy do Twojego kota i okazało się, że zamiast jednej tętnicy w nerce ma dwie. Może to coś w tym stylu?

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 30, 2007 12:10

Nie, to raczej wygląda tak, jakby się tam pusta przestrzeń zrobila... pani doktor powiedziała, że tam jest taki jakby "kielich". W USG o tym fakcie stoi: "...nieznacznie poszerzona część rdzenna nerki prawej - wskazana kontrola..." :?
Przez chwilę (po badaniach morfologicznych, a przed moczem) pani doktor podejrzewała suchą postać FIPa - dobrze, że o tym nie wiedziałam, bo pewnie byłabym już cała siwiutka, albo nawet łysa, jakbym sobie zaczęła garściami włosy rwać z głowy... Ale FIP na 100% wykluczony, bo "...nie stwierdza się powiększenia trzewnych i ściennych węzłów chłonnych ani wolnego płynu w jami otrzewnowej..."

Dobra, lecę keszcze trochę popracować, bo ja tu tak wypisuję, a dokładnie obok mnie, tyle że bokiem siedzi moja szefowa... 8O

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pt lis 30, 2007 13:20

tufcio pisze: Generalnie diagnozą jest stabilna niewydolność nerek, przynajmniej na razie tak to wygląda...
Co do rokowań, to tak różnie: usłyszeliśmy, że niektóre koty długie lata żyją z niewydolnością nerek, inne bardzo szybko odchodzą...
Czepiłam się myślą tych słów, że ma bardzo dobrą morfologię, więc nie jest kotem bardzo bardzo chorym,
No i jeszcze jedno: pani doktor oglądając Ernesta powiedziała, że on jej nie wygląda na 2,5 roku, tylko raczej na 6-7 lat...

Oj, widzę, że nasze chłopaki maja więcej wspólnego niz sie nam wydawało.
Nie martw sie na zapas - ja sobie mówię, że Niuniek ze mna pożyje co najmniej 5 lat :)
I tak samo będzie z Ernestem! :ok:
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Sob gru 01, 2007 12:42

Dziewczyny po rozmowie z Martą ja nie mam dobrych rokowań... co do niej.

O tak wybrednym kocie to się tylko w książkach czyta! Jestem w szoku :roll: z którego nie mogę wyjść :D Nawet nie przytoczę dokładnie, ale jestem pewna, że w Was też to by szok wywołało :D

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 01, 2007 15:07

Malati pisze:Dziewczyny po rozmowie z Martą ja nie mam dobrych rokowań... co do niej.

O tak wybrednym kocie to się tylko w książkach czyta! Jestem w szoku :roll: z którego nie mogę wyjść :D Nawet nie przytoczę dokładnie, ale jestem pewna, że w Was też to by szok wywołało :D


Podły zdrajca... :twisted:
To człowiek jej się w zaufaniu zwierza, że jego kot jest wybredny, że jak nie ma ochoty na jedno jedzenie, to po kilku godzinach leżenia w misce - ląduje ono w koszu i kotek dostaje następne, inne; że jak kotek zamiauczy i opierniczy, że się nim nie zajmujemy, to się wszystko rzuca, żeby koteczka trochę udobruchać, a ta tu pisze, że mój kot jest wybredny! Phi!!
I kto to mówi?? Malati, która w rękach ma czarodziejską moc, bo żeby Quazkowi posmakowało jedzenie, to musi je w miseczce zamieszać... :twisted:

No dobrze, podaję obiecane wyniki badania moczu:
Barwa: jasno żółta
Przejrzystość: lekko mętny
Gęstośc względna: 1,016
Odczyn (pH): obojętny
Białko: 0.06 g/l
Hemoglobina: (-)
Bilirubina: (-)
Urobilinogen: w normie
Glukoza: (-)
Badanie moczu - inne:
Ketony: (-)
Kom. nabłonka dróg moczowych: okrągłe-mierna ilość, wielokątne-nieliczne w prep.
Krwinki białe: 0 -1 wpw
Krwinki czerwone: 0 -1 wpw, świeże
Wałeczki: drobnoziarniste - pojedyńcze w prep.
Bakterie: flora mierna
Kryształki: (-)
Badanie osadu - inne:
osad moczu - mierny, jasny, st.

USG:
Wątroba zachowanej echostruktury miąższu bez widocznych zmian zapalnych i ogniskowych; łożysko naczyniowe nieposzerzone; pęcherzyk żółciowy drożny; śledziona bez mian; nerki symetryczne zachowanej echogeniczności miąższu; nieznacznie poszerzona część rdzenna nerki prawej - wskazana kontrola; poza tym bez zmian; pęcherz moczowy bez zmian, bez złogów; pozostałe widoczne narządy jamy brzusznej bez zmian; nie stwierdza się powiększenia trzewnych i ściennych węzłów chłonnych ani wolnego płynu w jamie otrzewnej.

No, to tyle. Dodam, że się leczymy w klinice na Białobrzeskiej, aktualnie jesteśmy pod opieką dr n. med Anny Czubek - wielokrotnie tu polecanej...
Miziaki od Ernesta dla wszystkich cioć (nawet zdradzieckiej cioci Malati :twisted:)

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Nie gru 02, 2007 12:58

Od razu zdrajczyni! Ktoś musiał otworzyć im oczy na to jak Ernesta rozpuściłaś! :)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 02, 2007 13:41

Malati pisze:Od razu zdrajczyni! Ktoś musiał otworzyć im oczy na to jak Ernesta rozpuściłaś! :)

Przyganiał kocioł garnkowi Obrazek
(przepraszam że weszłam w środek dyskusji 8) )
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Nie gru 02, 2007 15:06

malwina pisze:Przyganiał kocioł garnkowi Obrazek
(przepraszam że weszłam w środek dyskusji 8) )



Ja nikogo nie rozpuszczałam, takie rozpuszczone coś już do mnie przyszło, poza tym no to fajnie, że weszłaś do dyskusji hiehie robimy Ci miejsce, bo u Ciebie rozpuszczanie to też całkiem skutecznie postępuje.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 07, 2007 6:00

Już tak dawno nie było wieści o Erneściku :)
Co słychać?
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pt gru 07, 2007 10:01

malwina pisze:Już tak dawno nie było wieści o Erneściku :)
Co słychać?


Jak to się mówi - brak wiadomości to dobra wiadomość :)
Mam :aniolek: w domu, nie :kotek: .
Mój zwierz przepięknie wprost połyka wszelkie tabletki, które jest zmuszony połykać - i nie warczy przy tym, nie drapie, nie gryzie, a i pluje mało co (może dlatego, że wkładam mu tę tabletkę prawie do gardła ;)).
Zakrapianie kropelek to krótciutka przerwa w zabawie (może już tego nie zauważa, skoro z 8 zakropień dziennie zeszliśmy tylko do 4 :)).
Czyszczenie uszu może nie należy do najprzyjemniejszych, ale jak już lek jest w uszku, a Pańcia nim międli, to kotek nawet oczka z rozkoszy mruży...
Podawanie syropku zwaliłam całkowicie na mojego TŻa, ja mam poczucie, że jak będę wciskać go ze strzykawki do gardła to tak to zrobię, że zwierz mi się zachłyśnie - a moi mężczyźni świetnie sobie z tym radzą we dwóch :D
No a zabawy... nasz kot się jeszcze nigdy tak nie bawił :D
Jak mi się uda, to go obfocę w najbliższym czasie, chociaż aparatem nie da się uchwycić tego, co wyrabia: dzikie podskoki, atak z zaskoczenia, chowanie się w reklamówce i polowanie na przedmioty, które znajdują się poza nią... A jest tak delikatny, że nawet jak w ferworze najdzikszych walk go pogłaszczę po brzuszku - nie zaatakuje ręki. Świetny byłby z niego koci terapeuta, ale jako że lekarze zabronili nam go stresować, to oszczędzę mu tej wątpliwej przyjemności częstego podróżowania i kontaktu z wieloma ludźmi ;)
Na weekend przyjeżdża do nas moja przyjaciółka weterynarz z Wrocka, to będzie obserwować kota, zaglądać do kuwetki, podawać mu wszystkie leki (wreszcie Pańcia będzie przez całe 2 dni tylko do miziania, a nie od leczenia); zostaną jej podetknięte pod nos wszelakie wyniki i sposoby poprawy zdrowia i niech ona mi powie, co widzi u Ernesta :)

Generalnie - tfu, tfu - czujemy się świetnie, apetyt dopisuje, dalej przy oddychaniu lekko świszczemy (szlag by to trafił...), ale ogólna kondycja kota nie pozwala mi panikować z tego tytułu :D

Pozdrawiamy przedweekendowo wszystkie cioteczki forumowe :!:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pt gru 07, 2007 10:27

no ! w końcu Ernest się chowa jak powinien, a Tufcio nam nie panikuje :D

i tak trzymać :ok: :ok: :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 07, 2007 11:04

To Ci wieści!

I Ernest je?? :wink: nie grymasi, nie burmusi? Niemożliwe, powiedz, że grymasi bo pomyślę, że kota podmieniłaś!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 07, 2007 12:10

tufcio pisze:Mój zwierz przepięknie wprost połyka wszelkie tabletki, które jest zmuszony połykać - i nie warczy przy tym, nie drapie, nie gryzie, a i pluje mało co (może dlatego, że wkładam mu tę tabletkę prawie do gardła ;)).
Zakrapianie kropelek to krótciutka przerwa w zabawie (może już tego nie zauważa, skoro z 8 zakropień dziennie zeszliśmy tylko do 4 :)).
Czyszczenie uszu może nie należy do najprzyjemniejszych, ale jak już lek jest w uszku, a Pańcia nim międli, to kotek nawet oczka z rozkoszy mruży...

No, no..., pozazdrościć i pogratulować Obrazek

tufcio pisze:Na weekend przyjeżdża do nas moja przyjaciółka weterynarz z Wrocka, to będzie obserwować kota, zaglądać do kuwetki, podawać mu wszystkie leki (wreszcie Pańcia będzie przez całe 2 dni tylko do miziania, a nie od leczenia); zostaną jej podetknięte pod nos wszelakie wyniki i sposoby poprawy zdrowia i niech ona mi powie, co widzi u Ernesta :)

I znów nie będę oryginalna: pozazdrościć :roll:

No to odpoczywaj tufcio od obowiązków pielęgnacyjno - leczniczych, odpoczywaj intensywnie, bo weekend minie szybko i znów proza życia powróci.
I niech Ernesto Ci się dobrze dalej czuje.
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Pt gru 07, 2007 16:00

Malati pisze:To Ci wieści!

I Ernest je?? :wink: nie grymasi, nie burmusi? Niemożliwe, powiedz, że grymasi bo pomyślę, że kota podmieniłaś!



A gdzie ja napisałam, że nie grymasi? :D
Oczywiście, że wybrzydza, wybrzydzacz jeden, awanturuje się przy tej misce aż miło jak dostanie to, na co akurat nie ma ochoty, ale jestem do tego tak przyzwyczajona, że jak tylko spojrzy na mnie krzywo i oprotestuje miauknięciami zawartość miski to ja, Uniżona Służebnica Mojego Kota, rzucam się natychmiast, zabieram papu (licząc po cichu na to, że po południu zje) i daję mu inne... Generalnie nigdy nie wyszliśmy poza 3-krotne zmienianie karmy, więc nie jest źle, nie? :roll:

Czy Wasze koty też reagują na inne, te internetowe?
ja u mojego odkryłam niezwykłą wręcz potrzebę konwersacji przy tym filmiku: http://www.smog.pl/wideo/13784/kocia_konwersacja/
Jak go włączam, to mój zwierz rzuca się do kompa, łazi wkoło, pomiaukuje, drabie łapką w kompa, wskakuje na monitor, zwiesza się z niego w każdą stronę chcąc znaleźć te dwa gadające do niego stwory... Czy ktoś mógłby mi pomóc przekonać mojego TŻa, że to niezawodny znak, że Ernest potrzebuje kociego towarzystwa??

A poza tym nie pochwaliłam się w tych dzisiejszych peanach na temat mojego ogoniastego, że chyba pogodził się z tym, że go tak leczymy. Czasem tak mi patrzy w oczy i jego spojrzenie mówi: "no dobra, skoro to zakrapianie mi oczu sprawia Ci taką przyjemność, to już je zakrapiaj, tylko szybko, bo mam ciekawsze rzeczy do roboty...". A jak już go zmaltretuję kolejną porcją medykamentów, natychmiast wraca do zabawy, prowadzi mnie do miski, zasypia, a czasami nawet włącza traktorek i każe się miziać 8O On to leczenie traktuje jako moje lekkie dziwactwo, nic ponadto.

No i - wreszcie, od kilku dni - jak otwieramy z TŻem drzwi, to kot już pod nimi jest :D I awanturuje się, że został sam w domu na 2 godziny!! :twisted: Do tej pory jak przychodziliśmy, to Pan i Władca łaskawie się budził, schodził z fotela i dopiero szedł nas przywitać, a teraz jak tylko słyszy nasze kroki od windy, to już czeka, żeby się przywitać i opierniczyć. Żebyśmy wiedzieli, że tak się swojego pieszczoszka nie traktuje.

Kocham tego kota okropnie, wiecie? :love:

P.S. Czy Wasze koty też Was tak budzą? (włączcie koniecznie głośniki!!) http://www.smog.pl/wideo/13963/cala_prawda_o_kotach/
Nasz Ernest - prawie - identycznie! :D

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pt gru 07, 2007 19:33

tufcio pisze:P.S. Czy Wasze koty też Was tak budzą? (włączcie koniecznie głośniki!!) http://www.smog.pl/wideo/13963/cala_prawda_o_kotach/
Nasz Ernest - prawie - identycznie! :D

Tufcio jak pierwszy raz widziałam ten filmik byłam pewna, że to o naszej Buni jest :D A teraz widzę, że nie tylko ona ma takie pomysły :D

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 69 gości