Femka pisze:wszystko fajnie. I gdyby nie na przykład Malwinka, przyjęłabym te tłumaczenia jako pewnik i byłabym spokojniejsza.
Malwinkę znalazłayśmy w stanie skrajnego wyczerpania i po długim czasie zamknięcia, prawdopodobnie też niezbyt dobrze traktowaną (to eufemizm).
Po pięciu dniach biegunka opanowana, a Malwinka NABRAŁA CIAŁA. Boi się cały czas, czego dowodem jest agresja w stosunku do mnie i Pani Jadzi, o wetce nie wspomnę. Porównuję sytuację obu kotek i zupełnie kupy się to wszystko nie trzyma.
A trudno odmówić ciężkich i stresujących przeżyć Malwince. Codzienne podróże samochodem do wetki też pewnie nie przyprawiają Malwinki o zachwyt.
Każdy organizm i psychika jest inna. Tego nie da się w ten sposób porównywać. Nie można powiedzieć, że jeżeli jeden kot tak zareagował, to drugi też musi.
Mój drugi kot też jest przerażony jak jeździ samochodem, ale nie ma biegunki i nie wymiotuje (tak jak pierwszy). Może jeździć nawet bezpośrednio po posiłku. Za to dla odmiany całą drogę strasznie miauczy, jakby ktoś mu robił wielką krzywdę.
Femka, my tylko próbujemy powiedzieć, że lejąca biegunka (a w efekcie bardzo osłabiony kot) może być spowodowana podróżą samochodem, stresem, strachem, zmianą otoczenia, nowym miejscem i zapachem, nowym człowiekiem, nowym kotem, itd. Tak może być. Oczywiście nie musi.
Moja kicia (ta, która podczas nawet najkrótszej podrózy do weta potrafi wymiotować i mieć biegunkę) ma przy okazji alergię i nietolerancję pokarmową i problemy jelitowe. Może to ma jakiś związek z soba.