KOCIETA Z PRAGI-BARDZO POTRZEBNE POMOC I DOMKI DLA CHORYCH!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 19, 2006 12:26

a coś jeszcze się złapało? Do sterylki?
Ile jest jeszcze kociąt i czy panie mniej więcej wiedza ile dorosłych kotów do złapania?
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro lip 19, 2006 13:26

mniej wiecej wiedza;/
dzisiaj dorosle mialy nas ostentacyjnie gdzies;p
kolo ruiny sa jeszcze 3-4 male buraski za plotem za ktory nie da sie wejsc mieszkaja w dziurze w scianie;]
sa zdrowe...przynajmniej 3 napewno.
probowalysmy zlapac bialo-rudego z brzeskiej, i rudego dziecioroba z bazaru ale nie pojawil sie.matka spod budki kolo wc tez nie wyszla.jeszcze marmurek jakis czarny kocur i kilka innych kotow ktore tam sie kreca;/
jest tez podworko na brzeskiej gdzie sa maluchy, podobno jakies inne spalono tam zywcem..sa przesladowane,
nie wiem na innym podworku jest walnieta karmicielka rzucajaca mieso z okna i krzyczaca co t o za wolentariuszki jednego wykastruja a do mnie 5 przyjdzie...i jeszcze wypuszczac co za glupota-to podworko odpuszczamy;/przynajmniej teraz sa pilniejsze potrzeby.

gagucia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3633
Od: Śro lip 20, 2005 2:54
Lokalizacja: Krasnygród

Post » Śro lip 19, 2006 14:39

Witam:)

To jeszcze relacja ode mnie:)

Te 3 kociaki "planowane" dla Myszy - złapały się bardzo łatwo i przyjemnie - po prostu wlazly do klatek-łapek, nawet bez oporów:) Ich mama po kastracji sie nimi nie zajmowała w ogóle i były wyraźne spragnione kontaktu z kimkolwiek... Są śliczne, zdrowe i mają koszmarnego świerzba:) łagodne jak baranki:)

Zastawiłyśmy klatkę na jedną kotkę, ale zamiast niej złapała się jej córeczka - to ta nadliczbowa koteczka - śliczna, czarna z bialym malutkim śliniaczkiem. Trochę fuka, ale niegroźnie:) Stad zdrowia odpowiadał idealnie tamtej trójce, udało sie je połączyć bezkolizyjnie...

Do złapania zostały:
- chyba 4 bure kociaki w tym dużym budynku (mieszkają w dziurze w ścianie, wejść się tam nie da, więc musiałyby wyleźć do żarcia - są już podrośnięte nieco (na pewno starsze od tych dzisiejszych) i wyglądają (przynajmniej z odległości 5 m) na zdrowe. Za złapaniem ich przemawia tylko jeden fakt: budynek, w którym mieszkają jest przeznaczony do rozbiórki (nie wiadomo kiedy).
- chyba 3 lub 4 czarne kociaki mieszkające na drugim parkingu, od "naszego" parkingu zaraz na lewo, za takim blaszanym płotem. To stamtąd jest ta nadliczbowa koteczka.

- kilka kotek do ciachnięcia - wg mnie przynajmniej 4 (1. bura - matka trikolorek, 2. buro-biała, która podchodzi pani Marzenie PRAWIE do rąk, 3. matka tych burych kociąt i 4. matka tych czarnych kociąt)
- sporo kocurów, m.in. marmurek, który sie wyleguje na trawie koło parkingu, rudy ojciec trikolorek i taki chudy biało-rudy, który zasadniczo mieszka na podwórku o adresie chyba ząbkowska (lub brzeska) 21 i też karmicielce podchodzi do rąk, ale ona sie go boi złapać, a do kaltki nam nie wlazł...

to te, które znam osobiście. do tego na pewno jeszcze dochodzi stado innych...



Podwórko, o którym wspomina Gagucia (z niemiłą panią) jest vis a vis tego o numerze 21, po drugiej stronie ulicy. Tam przychodzą koty z jakiegoś szpitala. Problemy z łapaniem tam kotów są 2:
- jeden to owa pani, która jest przekonana, że kastracja nie ma sensu, bo i tak przyjdą następne koty; przeprowadziłyśmy z panią m.in następujący dialog:
"poszukajcie sobie lepiej podwórek gdzie koty są bite albo mają głowy urywane, bo takie są, to stamtąd zabierajcie koty"
"a gdzie są takei podwórka"
" nie wiem, ale są, poszukajcie sobie"

- a drugi problem to nasza niewiedza dotycząca stanu kotek tam, bo na pewno przynajmniej część karmi... m.in. taka jedna, o której pani mówi "to moja ulubiona kotka, ona ma często dzieci, miałam ją zabrać, ale w końcu została, jej nie dam wam zabrać". :evil:

a resztę kotów najlepiej mamy stamtąd zabrać i umieścić w Konstancinie. :evil:



Wyjaśniła się też sprawa kotów z Wileńskiej i Targowej, moje wczorajsze informacje były wyraźnie przekręcone... otóż...

na Wileńskiej spalił się dom, w którym było niegdyś dużo kotów. i w chwili obecnej nikt chyba nie wie czy tam w ogóle jakieś koty przeżyły. Możnaby to sprawdzic i się nimi ewentualnie zająć, o ile ktoś ma czas i ochotę... :?

a na Targowej niestety smutno - PODOBNO te kocięta, co je Atka widziała zostały spalone. I owa Pani stamtąd ma żal do pani Ewy "bo te pani młode koleżanki to obiecały pomóc i nic nie zrobiły". Szlag mnie trafił jak to usłyszałam, ale przekazuję w całości. Żeby nie było niedomówień - pani Ewa nie ma do nikogo żalu!



Kolejna sprawa - Beata - pytasz czy owe panie z bazaru nie mogłyby wziąć kotów do siebie. Odpowiedź brzmi: nie. mają już 9...

I żeby nie było nieporozumień: wiem, że wielu forumowiczów ma więcej, a mimo to pomaga. I nie traktujcie tego co piszę jako usprawiedliwiania owych pań, ale:
- to są osoby, które o kastracji kotów usłyszały po raz pierwszy 3 miesiące temu i - co świadczy o nich bardzo pozytywnie - od razu sie na nią zgodziły
- to nie są osoby "dziane" - owszem - bardzo biedne nie są, ale pamiętajmy też o tym, że codziennie z własnych środków dokarmiają (mięsem, nie suchymi karmami) kilkadziesiąt kotów i stado gołębi...
- gdyby któraś z nich pojawiła sie na forum - pewnie by została zaatakowana... choćby przez to, że oddają koty każdemu kto chce, bez podpisywania umów, sprawdzania domków itp. jeśli oddają koty - to głównie swoim klientom, mieszkańcom okolicy. Dla osób spoza Warszawy wyjaśnienie: bazar Różyckiego to dość specyficzne miejsce, osoby na nim pracujące raczej nie należą do elit społeczeństwa... otoczenie tego bazaru to również zakątek interesujący z socjlogicznego punktu widzenia, nie szukałabym tam ludzi karmiących koty Royalem...

Podsumowując: nie oczekiwałabym od nich więcej niż robią... Karmią, zgadzają się na kastracje, pomagają nam w tych łapankach... i chyba tyle musi nam i kotom wystarczyć...

Skoncentrowałabym się na dalszym wyłapywaniu kocic, jesteśmy wstępnie umówione na niedzielę - kto chętny? (przypominam, że ze mną odpada problem kluczy do Boliłapki). Mam zgryz co zrobić jeśli przy okazji znów się zlapie zdrowy kociak - dlatego domki dla potencjalnych nowych ZDROWYCH kociąt są pilnie poszukiwane.

no i domek dla tego, co siedzi u mnie - w poniedziałek będzie musiał wrócic do klatki w lecznicy!!!
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 19, 2006 14:55

ja się dowiem o której musze odebrać brata w niedzielę z lotniska. Jak da radę pogodzić i lotnisko i łapankę, to mogę być rano.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro lip 19, 2006 16:15

Kiedy następna akcja? Mam akurat w domu klatkę łapkę. W łikęd :wink: pracuję więc niestety odpada. Ale na inne dni mogę się pisaćl.

Vinn

 
Posty: 610
Od: Sob kwi 15, 2006 0:15
Lokalizacja: Warszawa gdzie bródno :)

Post » Śro lip 19, 2006 16:31

vinn - jeśli umawiamy sie na niedzielę, to też na rano:) pracujesz od bladego świtu?
jestem kompletnie niezywa przez dzisiejsza lapanke...
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 19, 2006 16:39

jopop pisze:vinn - jeśli umawiamy sie na niedzielę, to też na rano:) pracujesz od bladego świtu?
jestem kompletnie niezywa przez dzisiejsza lapanke...


Pracuję od 11.00 na Kabatach. Ale pracuję do 24, więc fizycznie po prostu mogę nie wyrobić... :cry:

Vinn

 
Posty: 610
Od: Sob kwi 15, 2006 0:15
Lokalizacja: Warszawa gdzie bródno :)

Post » Śro lip 19, 2006 16:42

no nie, skoro pracujesz 24 h to się nie dziwię, że lepiej nie...

na razie mogę ja i ja, przydałby się jeszcze ktoś z jakimś pojazdem mechanicznym, może gagucia da radę, ale to będzie wiadomo dopiero w ostatniej chwili...

ktoś ma pomysł co robić z ewentualnie złapanymi nastepnymi kociakami???

Mysza - jak już zobaczysz swoje nowe dzieci to napisz pierwsze wrażenia:) ja się zakochałam:) tylko brudaski z nich straszliwe:)
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 19, 2006 21:41

Mała Tri jest już u mnie.

W lecznicy najpierw pokazała charrakterek startując do mnie i do Myszy, ale potem uspokoiła się i nawet ładnie leżała na rękach. Jest w zasadzie zdrowa, tylko nosek zatkany, wkrapiać zatem będziemy atecortin.

Sliczna ! W czarnym płaszczyku, z białym podwoziem, i tylko gdzieniegdzie przetykana rudym.

Ale rzeczywiście dzika - prycha cały czas, w łazience chowa się po kątach. nic to, oswoimy, o nią się nie boję. Boję się o Frania, bo oczywiscie od pierwszej minuty urządza sceny, już mnie podrapal, zlał Tośkę i Pędzla :roll:
Jakos go muszę spacyfikować .....Macie pomysły jak go uspokoic? Może autentycznie poprosić o środek na uspokojenie od D?

Będę zdawać relację z postępów małej, oczywiscie!

Ais

Avatar użytkownika
 
Posty: 2775
Od: Nie sty 08, 2006 10:45
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Śro lip 19, 2006 21:55

Ais, popros D. o cos na uspokojenie

Jopop, rozumiem
tylko fajnie by bylo to w jakies ramy ujac po prostu, zeby sie nie okazalo, ze do konca swiata bedziemy tam lapac itd.
a skoro panie juz wiedza i sa przekonane, to moze czesc moglyby polapac same? szczegolnie te, co w stosunku do nas sa baaardzo nieufne, a trzeba zlapac bo np w ciazy...

bylo
ja moge w sobote lub niedziele rano pomoc lapac
mam maly samochodzik (Seicento) i kontenerek do dyspozycji

niestety, przypomnialam sobie ze w weekend mam okres
a wtedy jestem zupelnie wylaczona z zycia przez 2 dni
i nie dam rady pomoc

Mysza, nie kupuj Oridermylu, moim swierzb ladnie uciekl i mam prawie cala tubke do oddania, tylko musimy sie jakos umowic
bedziesz u D. w piatek? podwiezc Cie?

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Czw lip 20, 2006 10:52

Beata - ja myślę, że te ramy to wykastrowanie całego bazaru:) JEŚLI znajdziemy domki dla następnych kociaków, to dobrze, jeśli nie - to trudno, będą musiały tam zostać, jeśli przeżyją to trzeba je bedzie złapać i ciachnąć jesienią...

Mysza - i jak kociaki???

jestem dzis caly czas na szkoelniach, wiec raczej nie ma ze mna kontaktu, chyba, ze uda mi sie jeszcze zajrzec do netu.

KTO MOZE W NIEDZIELE RANO?????
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 20, 2006 14:03

kociaki mają oczywiście mega świerzba, zaschnięte glutki na nosku
poza tym sa brudne i w drodze się obsrały :roll:
Ale ta właściwa czwórka jest całkiem fajna, a raczej będzie fajna. buro-biały chłopiec ciut mocno się boi, drugi z kolei wyje że chce wyjść

ale problemem jest ta czarna dodatkowa dziewczynka
pogryzła wetkę
zwiewa po ścianach
atakuje rękę
chowa się za pralką
jak już ją cudem złapałam to nie było źle, ale boi się straszliwie i jest z tego strachu agresywna
powinna mieć indywidualne oswajanie :(

aaa no i rano okazało się, że mają rooobaaaale


Beata dzięki za Oridermyl :D
Mam małą tubkę, ale przy tylu uszach do zakraplania przyda się i to pewnie prędko.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw lip 20, 2006 14:13

Mała Tri jest zdrowa, poza przytkanym noskiem, do którego dajemy atecortin. Zapomniałam wczoraj spytać D jak często - wiec na razie 1 raz dziennie, ale wysłałam jej maila z pytaniem.

nie jest taka groźna jak się na początku wydawało. Szuka mamy, przytula się do jednego z moich kocurów jesli go do niej wpuszcze i łazi za Tośką ( ale tośka się jej troche boi). Wcina jak nikt nie widzi - animondę carny dla maluchów, mleko gimpet, na razie nic innego nie dostała do jedzenia. Ładnie kuwetkuje bez pokazywania. Chowa się i prycha, ale myśle, że to jest do szybkiego przewalczenia.

26-go idziemy na drugie odrobaczenie, muszę to sobie zapisac.... Mysza, ty ją może rejestrowałas u D wczoraj?

Ais

Avatar użytkownika
 
Posty: 2775
Od: Nie sty 08, 2006 10:45
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Czw lip 20, 2006 14:43

Dominika ogólnie całe stado wpisała, więc jak pójdziesz to ją pewnie osobno na Ciebie zapisze
Atecortin dwa razy chyba.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw lip 20, 2006 15:14

uuu, zmartwiłaś mnie tą czarną dziewczynką - jak ją złapałyśmy to najpierw skakała jak szalona, ale po chwili zaczęła obwąchiwac ręce i w ogóle była miła... w lecznicy też wyjmowałam ją z klatki bez problemów, choć rzeczywiście z całego stadka była najgroźniejsza... ale obyło się bez ekscesów... mam nadzieję, że jej szybko przejdzie, może sie zaprzyjaźni z którymś z reszty stadka i pójdzie jej lepiej...

Mysza, dostałaś wczoraj mojego SMSa? dużo informacji tam nie było, ale zawsze coś...

a jak z jedzeniem? żrą wszystko? w lecznicy rzuciły się na babycata i jakąś puszkę, jadły wszystkie abdzo chętnie już minutę po włożeniu do klatki...

Ais - wkleisz zdjęcia tri? bo widziałam tylko jej łepek, jestem ciekawa co jest dalej...

"mój" burasek w domu jest niesamowicie namolny jesli chodzi o żarcie, poza tym zabawnie mruczy jak sie go weźmie na ręce. ale również przy podnoszeniu z podłogi na moment próbuje zwiewać... bawi się wszystkim (np. ogonem łapka...) i ma 300% woli życia. Oczki zakraplamy nadal mieszanką wybuchową, chyba mnie znielubi za to... przypominam, że on bardzo pilnie szuka domu choćby tymczasowego, inaczej w poniedziałek trafi do kaltki w lecznicy!
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Silverblue i 33 gości