Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Miuti pisze:A Wandzia... nie wiem w ogóle, gdzie jest, w jakim jest stanie, czy żyje...
Nasza Forumowa Koleżanka, w tajemnicy przede mną, namówiła starszą panią, której wydałam kicię, do złamania umowy adopcyjnej i przekazania sobie kotka. Kicia była chora, miała rany na ciałku - leczono ją na grzybicę, ale to leczenie jakoś dziwnie wyglądało: chyba bidula trafiła w ręce konowała...
Miuti pisze:Uważam, że zachowanie Naszej Koleżanki z Miau jest wyjątkowo podłe. Za moimi plecami zajęła się w sposób niepoważny kotką, będącą w mojej gestii, namówiła starszą panią do złamania umowy adopcyjnej, umieściła kotkę w szpitaliku a następnie ją stamtąd zabrała (domyślne: przerywając leczenie?), uniemożliwiła mi kontakt w właścicielami kici.
Miuti pisze:Dzięki za zrozumienie...
Przy okazji: dowiedziałam się, że Nasza Forumowa Koleżanka opowiada o mnie niestworzone rzeczy. Czy ona naprawdę myśli, że takie sprawy do mnie nie dochodzą?
Jestem przekonana, że nie ma żadnego dobrego domku - jest szpitalik i klatka.
Za którą płaci - kto? Ktoś komu się nagadało jakichś bzdur?
Coż - niech płaci...
Bo Nasza Forumowa Koleżanka nie ma na coś takiego pieniędzy - jest przecież taka uboga - co prawda jeździ własnym samochodem, ma buty o wartości paru moich pensji i nosi futro z Prawdziwych Zwierzątek (wytłumaczenie tego ostatniego: bo lubi!) - ale JEST UBOGA.
Bardzo boję się o Wandzię.
Jeszcze teraz widzę ranę na jej boczku.
JEŻELI KICIA DO MNIE WRÓCI, BĘDĘ JĄ LECZYĆ.
Ale nie wierzę, żeby wróciła.
Boże kochany - jeżeli Ta Pani chciała mi przyczynić cierpień, to jej się to udało.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Francis12, Google [Bot] i 126 gości