Filipek/Otylka pisze:Właśnie wróciłyśmy od weterynarza.
Mamy kategoryczny zakaz przyjmowania Kubusia. W związku z tym że ciągle latamy z Filipem i Otylka (na zmiane - przeziebienie, świerzb w uchu, lekkie zatrucie kwiatkiem - wszystkie juz wyrzucone) mamy się zjać naszą dwójką i nie ryzykować z Kubusiem.
Strasznie nam przykro, jedyne co mozemy zrobić to wysłać kolejne maile do znajomych i przelew dla RTOZu.
Niech to cholera weźmie.
Wasze koty musza byc zdrowe ,zeby je doszczepic od FeLV....
Nie rezygnujcie z adopcji...mój wet chciał uspic moje dwie królewny, zeby innych nie zakazic....
powiedział:patrzac na mój "smutny ryj".....
No dobra idziemy pani Bożenko.Teraz sam nie wierzy ,ze to te same zdechlaki.....ze w ogóle myslał,ze ich nie moze byc......
Nie zrazajcie się. Człowiek zaraza się grużlica na odległość.Choroba wychodzi po np 10 latach....
Nie mam czasu ...jak cos piszcie na pw....wtedy odpowiem.A doswiadczenia mam chyba jedno z wielu najdotkliwszych...,wiec czuje sie tu adekwatna do pomocy....


Najlepiej znaleźć jakąś specjalistę bo wiadomo - jedna wetka/wet zna się najlepiej na jednym, druga na czymś innym 

