Piszę na tym wątku,bo jest on trochę "powodziowy".Ludzie,którym staram się pomóc mieszkają w Mokrzyszowie.Nie są zamożni,mąż tej pani jest po wylewie,nie może pracować.Nie mają zwierząt gospodarczych,a tylko psa o imieniu Snoopy,potężny w typie mastiffa i "moją" Bogusię z jej trzema kociaczkami.Dzisiaj ich odwiedziłam,zawiozłam znowu zapas karmy dla psa,kotów i kotów córki tej pani,która jest z Trześni.Tam była powódź.Niczego nie udało im się uratować,jeżeli nie liczyć paru garnków pokrytych szarym,zaschniętym błotem.Widziałam.

Córka ma dwóch małych chłopców,teraz będą mieszkać w takiej komórce (coś w rodzaju letniej kuchni,jak to na wsi nazywają) w gospodarstwie rodziców,dopóki nie osuszą domu (jest drewniany,nie wiem,czy to lepiej czy gorzej).Nie narzekają,ale gołym okiem widać,że lekko im nie jest.Delikatnie spróbuję zapytać,co im potrzeba i postaram się coś zorganizować.
Bogusia nadal karmi,ale ukrywa swoje dzieci.Szukałyśmy ich,ale gdzieś się pochowały.Bogusia daje się brać na ręce,ta pani musiała ją trzymać,bo chciała biec za mną,kiedy odchodziłam.Kotka ma jedzenie,zawiozłam kilka kilogramów suchego RC, trochę mokrej,nie będzie głodna.Pies też ma zapas.Bardzo prosiłam tę panią,aby oswajała kociaki,bo je zabiorę,a Bogusię trzeba koniecznie wysterylizować.Nie ma na co czekać.Mówiła,że się będą starać.Jak dla mnie nie muszą być całkiem oswojone,chodzi tylko o to,aby dały się złapać.A takie zdjęcia zrobiłam dzisiaj.





Pies jest w dobrej kondycji,Bogusia ma zrudziałą sierść i biegunkę.Widziałam,lała się z niej żółtawa breja.

Prosiłam,aby ją poobserwować. Poza tym oczka czyste,pcheł nie ma.Aha,ta pani mówi,że nie może dostać dla psa kagańca,smycz ma.Czy kaganiec trzeba przymierzyć,czy są jakieś uniwersalne?