W schronisku nie mamy opiekuna do chorych zwierząt. Nie mamy też na miejscu weterynarza. Nie ma komu dopilnować, czy kot zjadł tabletkę, czy nie
I jeszcze zaległe informacje z soboty.
Pysiek pojechał do domu! Trafił do przesympatycznej młodej osoby, będzie mieszkał w Warszawie. Wczoraj dzwoniłem dopytać o aklimatyzację i wszystko jet ok. Pysiek był już u weterynarza, generalnie wszystko jest ok. Nasz młody kocurek okazał się być zabawowym kotem, znaczy to że depresja chyba mu mija

Po prostu tęsknił za człowiekiem.
Goliat został wygłaskany przez studentów z WAT, którzy odwiedzili nas ponownie. Pszczółka również. Ja znalazłem dla nich czas dopiero wieczorem, za dnia kończyłem instalowanie grzejnika w małej kociarni, w której przebywa właśnie Pszczółka. Pszczółka była bardzo pomocna, obserwowała czy wszystko robię dobrze. Nie przejmowała się hałasem wiertarki, łapała za kabelki, bawiła się śrubkami - jednym słowem pomagała jak umiała najlepiej

Tylko na czas bardziej niebezpiecznych prac zamykałem ją w kontenerze, co nie do końca jej się podobało. Ale teraz ma ciepło.
Poświęciłem też pół godziny Goliatowi. Ten pokręcił się trochę, połasił, aż w końcu zawinął w kłębek i zasnął. Goliat ma zrobionych mnóstwo ogłoszeń, obserwuję też, że jego film ma sporo odsłon. Może się ktoś zdecyduje dać mu dom?
Z dzikusów widziałem Efezkę i Kropka. Kropek wieczorem położył się spać blisko wejścia do kociarni i chyba nawet bardzo się nie bał. Widziałem też Kilera i Amigę. One bały się wejść do kociarni w mojej obecności. Za to słyszałem w kociarni dość poważną awanturę, ale nie umiem powiedzieć kto i do kogo miał pretensję, bo jak tylko wszedłem, to towarzystwo prysnęło na wybieg.
W niedzielę, jak dobrze pójdzie, instalacja ostatniego grzejnika. U Goliata
