Przepraszam ale dopiero wróciłam z Łodzi po kursie.
Ozi dzisiaj spał na gołej ziemi w tym niby ogródku, a raczej chwastach. Facetka tak machała rękoma przede mną (ta dozorczyni)że aż kot się wystraszył i uciekł. Pokrzyczała sobie, bo to co ja mówiłam, to do niej nie docierało. Nawet nie kazała mi wyłożyć puchy dla kotów, ale ja i tak to zrobiłam i przyszły jeść. Ozi nie wygląda źle, ale dzisiaj tylko widziałam go przez moment jak uciekał, a wcześniej spał. Nawet nie wiem, czy doszedł do jedzenia, bo musiałam szybko opuścić tamto miejsce.
Szkoda mi tej burej Agatki, bo ona jak mnie zobaczy to przylatuje na jedzenie, ale później widziałam jak przemykała pod samochodami i ta dozorczyni wykrzyczała mi, że to ta łapie szczury, a ja im chce zabrać koty żeby ich szczury zjadły.
Nie docierało do niej, jak powiedziałam, że u nich w bloku też to chcą zrobić, bo jest ich za dużo, a ona na to, ze tak tylko mówią i tego nie zrobią.
Chcę nadmienić, że w naszym bloku też podobno były koty, ale ludziom przeszkadzały i je wytruli.
Ja wtedy tutaj nie mieszkałam.
Co do łapania, to sama teraz nie dam rady, bo mnie jeszcze by zlinczowali. Ze względu na moje zdrowie, muszę uważać też na siebie.
Wszystko wydawało się proste, bo facetka ta druga, miała złapać na sterylkę i do mnie zadzwonić. Później, że nie da rady złapać, jeszcze później to ktoś podrzucił tego malucha( co wzięła CoolCaty na DT) Ciekawe skąd się wziął drugi maluszek w suterynach! Też ktoś podrzucił!
Proszę o pomoc w formalnym lub nieformalnym złapaniu tych kotów, bo za moment będzie ich gromadka z kk i będzie dużo większy problem.
Nie mogę znieść, że mogą cierpieć, przez czyjąś głupotę i zacofanie!
