Dzięki.

I spoko - nie pali się [i:21c66kam]aż tak[/i:21c66kam].

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Agn pisze:joshua_ada pisze:Z tłumaczeniem mogłabym pomyśleć. Ale nie w perspektywie szybszej niż najbliższe 2 tyg.
Dzięki.![]()
I spoko - nie pali się aż tak.
mziel52 pisze:Tu kolejny link ważny jak myślę.
http://winnfelinehealth.blogspot.com/20 ... rmany.html
Zwłaszcza to zdanie:
The median survival time of FIV-infected cats was not significantly different from non-infected cats. [ Średnia przeżycia kotów zarażonych FIV nie jest znacząco różna od niezarażonych].
Gorzej jest z białaczką, którą zresztą łatwiej się zarazić. Ale na nią są szczepienia.
Badania prowadzono w ciągu 10 lat na dużej populacji kotów (ponad 17 tys.), klientów klinik weterynatyjnych.
Prevalence of feline immunodeficiency virus and feline leukaemia virus among client-owned cats and risk factors for infection in Germany.
Gleich SE, Krieger S, Hartmann K.
This study determined prevalence and risk factors for retrovirus infection in a large population of cats in Germany over a 10-year period. Client-owned cats (17,462) were tested for the presence of feline immunodeficiency virus (FIV) antibodies or feline leukaemia virus (FeLV) antigen. A subset of 100 cats was evaluated to determine their survival times. Of the 17,289 cats, 563 tested positive for anitibodies against FIV. The prevalence was 3.2% and did not change significantly between 1993 and 2002. FeLV antigen was found in 638 cats. The prevalence of FeLV decreased significantly during this time from 6% to 1%. Forty-two cats were positive for both viruses. Living in a multi-cat household did not influence the risk of retroviral infection. Risk factors for FIV infection were male gender, older age, mixed breed, access to outdoor, aggressive behavior, and FeLV co-infection. Risk factors for FeLV infection included contact with other cats, aggressive behavior, and FIV co-infection. Vaccination and testing programs appear to be effective in decreasing FeLV infection. The median survival time of FIV-infected cats was not significantly different from non-infected cats. FeLV-infected cats had significantly shorter median survival times than non-infected cats. [VT]
Related articles:
Little S, Sears W, Lachtara J, Bienzle D. Seroprevalence of feline leukemia virus and feline immunodeficiency virus infection among cats in Canada. Can Vet J. 2009;50(6):644-648.
Levy JK, Scott HM, Lachtara JL, Crawford PC. Seroprevalence of feline leukemia virus and feline immunodeficiency virus infection among cats in North America and risk factors for seropositivity. J Am Vet Med Assoc. Feb 1 2006;228(3):371-376.
Jana pisze:Jana pisze:Mam pytanie do Zofii&Saszy i kristinbb - dlaczego izolujecie swoje koty z FIV od tych ujemnych?
Nadal nie rozumiem po co wobec tego siatka u Zofii i Saszy.
I byłabym wdzięczna jeśli za odpowiedź osób, które zapytałam![]()
BTW - czy ktoś jeszcze ma w domu FIVka, którego izoluje?
kristinbb pisze:Jana pisze:Jana pisze:Mam pytanie do Zofii&Saszy i kristinbb - dlaczego izolujecie swoje koty z FIV od tych ujemnych?
Nadal nie rozumiem po co wobec tego siatka u Zofii i Saszy.
I byłabym wdzięczna jeśli za odpowiedź osób, które zapytałam![]()
BTW - czy ktoś jeszcze ma w domu FIVka, którego izoluje?
Aż się zastanawiłam dlaczego ja naprawdę izoluję koty....![]()
Ze względu na Czekoladowego Joe "exotyka".
Cesar(FIV+) był z dziewczynami sam przez pół roku i nie był izolowany.
Kiedy przyjechał Czekolada, to wprawił w osłupienie moje koty i mnie.
Był plaskaty![]()
Siorbał przy piciu wody , ciamkał jak świnka przy jedzeniu, ciągał nosem bez skrępowania,
nie miauczał tylko na cały głos wydzierał się mrrrrrrau...
I niczym się nie przejmował.
Dziewczyny zamurowało a Cesar(FIV+) plus uznał,że należy go tępić,
bo to nie jest kot.
Obwąchiwał plaskatego z wielkim zdumieniem w oczach
i miał minę: "Nie to jest niemożliwe, to nie jest na pewno kot..."![]()
A że Czekolada jako kot wychodzący znał się pewnie na walkach,
to wolałam niedopuścić do tego.
Było stopniowe oswajanie .
Po roku czasu koty na tyle oswoiły się z Czekoladą ,że jest normalnie i spokojnie,
ale kiedy wyjeżdżam to na wszelki wypadek i dla mojego świętego spokoju izoluję.
Czasami jest taka dziwna izolacja.
FIVKI i dziewczyny siedzą w sypialni a Czekoladowy siedzi w saloonie.
Czekoladowy ma ok. 15 lat. Cesar (FIV+) ma 6 lat.
Mógłby zrobić krzywdę Czekoladce, bo to jednak wiekowy koteczek
aczkolwiek z wielkim wigorem.
Kiedy przyjechał Oskar(FIV+) to został dla odmiany wielkim przyjacielem Czekolady.
Ale Milenka uznała,że Oskar jest za szybki, za dużo go wszędzie
i zaczęła zachowywać się agresywnie w stosunku do Oskara.
Milenka jest mocno niedowidzącą koteczką i może dlatego nie lubi szybkiego Oskarka.
I znowu powód ,żeby izolować jak mnie nie ma.
Generalnie stado jest bardzo spokojne i każdy wie co mu wolno a co nie,
W nocy wszyscy śpią na swoich miejscach i nikt nie jest izolowany.
Wystarczy ,że wyłączę światło i wszyscy śpią.
Wstają razem ze mną...![]()
Myślę,że przy kotach z FIV każdy musi wypracować własną metodę postępowania,
bo to zależy od charakterów kotów i układu w stadzie
jak również dużo zależy od charakteru Dużej lub Dużego.
Średnia długość życia kotów zarażonych wirusem FIV nie była w sposób istotny różna od średniej długości życia kotów niezarażonych.
Koty zarażone wirusem białaczki miały średnią długość życia w sposób istotny krótszą niż koty niezarażone."
15pietro pisze:Znalazłam ten wątek za późno
Kotka rodziców okazała się FIVkiem a raczej jego nosicielką przez 14 lat, nigdy nie chorowała. Piekło rozpętało się jak kotka zaczęła mieć problemy z jedzeniem przez zapalenie zęba wywołane kamieniem nazębnym. Pierwszy wet jej nawet nie zajrzał do pyszczka, druga wetka zajrzała, pobrała krew, podała steryd (wbrew zastrzeżeniom) i silny antybiotyk (dopiero na moją prośbę) i odprawiła do domu.
W wynikach krwi praktycznie nie było leukocytów poza tym wszystko w normie, w testach wyszedł FIV. Wet zdyskwalifikowała kota jako nadającego się do zabiegu a jeśli nawet "to czego się pani właściwie spodziewa po tej operacji"?
Zmieniliśmy lecznicę, stan kota się bardzo pogarszał, przestał samodzielnie jeść był karmiony strzykawką, termin zabiegu po ponownym badaniu krwi został wyznaczony dopiero na za tydzień. Leukocyty były w normie, pozostałe parametry też.
przyjechałam do rodziców na dzień przed operacją i obejrzałam kotu pyszczek, w okolicy zęba rozwinęła się martwica, pojawił się katar i łzawienie, kotka delikatnie kiwała głową. Było już za późno na zabieg, ale nie udało mi się przekonać domowników do eutanazji. W wyniku narkozy nastąpiło uszkodzenie układu nerwowego, prawdopodobnie móżdżku. Dobę po zabiegu kotka miała niezborność ruchową, szerokie źrenice nie reagujące na światło, nadpobudliwość na dźwięki. Na początku weci myśleli, że to alergia na lek przeciwbólowy, ale po kolejnych godzinach było widać, że jest już bardzo źle. Nie męczyliśmy jej dłużej.
Błąd na błędzie, straciliśmy cudownego kotaOna żyła spokojnie z tą chorobą przez tyle lat, steryd pogorszył jej stan dosłownie z dnia na dzień
Fetka była kotką wychodzącą, ale tylko na teren ogródka nigdy nie zapuszczała się dalej. Nie kontaktowała się z innymi kotami, nawet z drugą rezydentką (zdrową). FIV zaraziła się prawdopodobnie w ciągu pierwszych dwóch lat życia. Mimo, że była szybko wykastrowana nadal miała objawy rujki, przyciągała kocury, potem to minęło.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, puszatek i 119 gości