Ja jeszcze dorzucę, że na dwóch wetów dorzecznych przypada jeden....

no, dobra, sterylki sie naumiał.
Ale jest tez druga strona medalu- po prostu brakuje im czasu i rąk. To naprawde nie jest tak, że zwierzaki leżą bez pomocy, a weci, nie wiem, kawke piją. A skąd. Cały czas maja ręce pełne roboty, a to sterylki, a to zabiegi, a to szczepienia, badania itd...
Moim zdaniem przydałyby sie własnie umowy z lecznicami na leczenie cięższych przypadków, albo ze dwóch dodatkowych wetów do roboty....
Przypomne też że poza kotami sa też psy (ok. 300), które trzeba pobadać, poszczepić, poodrobaczać (wsio na wstępie), leczyć, nieraz szyć, sterylizować, chipować....