
Po Twoim poście obejrzałam te pierwsze zdjęcia i mocno się zdziwiłam, Pusia naprawdę się zmieniła

Gdyby tak jeszcze pozwoliła się porządnie wyczesać... w tej sprawie jednak nie osiągnęłyśmy kompromisu. Kiedy królewna zaczyna mnie bić, uciekam i czekam na kolejną okazję, by dobrać się do kolejnego kołtuna.
Poza tym jestem bardzo dumna z Pusi, bo zrobiła kolosalne postępy, już jej nie izolujemy, czasami śpi sobie z nami łóżku, Miziak, którego okropnie tępiła, wyżera sobie z puśkowej miski, a nawet Lala nieźle znosi jej towarzystwo.
Udało się to dzięki konsekwentnemu wynoszeniu jej do innego pomieszczenia, gdy tylko ruszała do ataku. Przy wynoszeniu jej nauczyliśmy się tak ją trzymać pod paszkami, by nie oberwać i Pusia w końcu zrozumiała o co nam chodzi. A jest kotem ostro bojowym.
Zaobserwowałam, że ukłuła się w nosek o gałązkę róży - najpierw odskoczyła, a potem zaczęła ze złością tłuc krzew grubymi łapkami

Innym razem, gdy obserwowała coś w trawie, tuż obok niej przebiegł pies. Każdy kot w takiej sytuacji odskoczyłby na bok. A Pusia pędem ruszyła za nim, żeby mu przylać

Zdarza się też, że gdy na dworze rusza na kota, mój mąż, który najczęściej jest jej bodyguardem, krzyczy: Pusiu, nie wolno! Pusia zatrzymuje się wpół kroku, zawraca i sama rusza do woliery, bo tam zwykle lądowała, gdy kogoś pobiła

Pusia ma swoje fanaberie - siku trafia przeważnie do kuwety, natomiast kupka obok, ale nie jesteśmy drobiazgowi
