Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 29, 2016 22:57 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Ooo taki piękniś u sąsiadów jest , a rudych to ze cztery w okolicy są.
Wniosek....
Co do fb to taki ,że nie wiadomo komu wierzyć i ile z tych apeli jest prawdą.

persiak1

 
Posty: 1469
Od: Sob paź 17, 2009 17:04

Post » Czw wrz 29, 2016 23:07 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Mówiłem, że ładne :D ludzie myślą, że to rodzeństwo z jednego miotu a to koty z różnych odległych od siebie miejsc. No i jeden to znajda miejska a drugi wiejska :)

Martinnn

Avatar użytkownika
 
Posty: 864
Od: Czw sty 01, 2015 22:16

Post » Czw wrz 29, 2016 23:15 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

A jakie buziaki słodkie!. I te prążki na łapkach. :kotek: Są rzeczywiście jak bliźniaki :D

Alija

 
Posty: 2206
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 29, 2016 23:16 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Mnie też się podobają :)


persiak1 pisze: Wniosek....
Co do fb to taki ,że nie wiadomo komu wierzyć i ile z tych apeli jest prawdą.


Dlatego warto obejrzeć starannie całe wydarzenie, wyłapując komentarze ludzi którzy mają przeciwne zdanie niż założyciele eventu, oraz zastanowić się, o co im chodzi – może niekoniecznie są to „znajomi krzywdziciela” albo „hejterzy”.
Potem obejrzeć wnikliwie zdjęcia jakie się przedstawia z pewną dozą sceptycyzmu.
Wtedy, ewentualnie, można się włączyć. Może zadając jakieś pytania, niekoniecznie tylko takie jak „na jakie konto wysłać pieniążki?” (doświadczenie i obserwacja uczą, że internauci to zadziwiająca kategoria obywateli którzy z absolutną dezynwolturą traktują to, dokąd trafiają ich pieniądze i jak są wykorzystywane – szczerze mówiąc większość jest naiwna jak dzieci we mgle).

Zwłaszcza zaś dobrze się zainteresować dalszymi losami opisywanego psa czy kota. Albo licznych psów czy kotów. Czasem te historie są zadziwiające. :wink:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw wrz 29, 2016 23:27 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Na boczkach ona ta większa ma takie delikatne ciemne cętki, a on mniejszy typowo marmurkowy. Spodobały mi się od razu ale początki były ciężkie z nią to pierwsze dwa tyg codziennie u weta, kk , sraczki wymioty i co nie tylko, on jak brałem to był tylko kichający i zaropiały mimo wstępnego leczenia tak mi się rozłożył, że lał się przez ręce i nie miał siły chodzić ale szybko się pozbierał. W domu tornado :strach:

Martinnn

Avatar użytkownika
 
Posty: 864
Od: Czw sty 01, 2015 22:16

Post » Czw wrz 29, 2016 23:34 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Początki z reguły bywają trudne. Ale kiedy kota wyprowadzi się na prostą to zostaje czysta radość, mimo tornada :mrgreen:

Alija

 
Posty: 2206
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 29, 2016 23:43 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Nie zawsze są takie trudne jak się weźmie zdrowego kociaka, choć mogą być inne problemy. Ale to na prawdę mądre grzeczne koty, przychodzą na zawołanie, nic nie zniszczą , nie podrapią mebli, nie buszują i nie budzą po nocach, podłapały typowy ludzki rytm dnia.

Martinnn

Avatar użytkownika
 
Posty: 864
Od: Czw sty 01, 2015 22:16

Post » Czw wrz 29, 2016 23:48 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Moje początki zawsze były trudne.

Przydałby się wątek Twoich kotów. Tutaj trochę zaśmiecamy :oops:

Alija

 
Posty: 2206
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 30, 2016 0:07 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Założę kiedyś. OK kończymy OT co złego to nie My.

Martinnn

Avatar użytkownika
 
Posty: 864
Od: Czw sty 01, 2015 22:16

Post » Pt wrz 30, 2016 6:16 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ElBrus87 pisze:Dorzucę jeszcze raz wieści z drugiej strony frontu :) Może mam wybitnego pecha, a może jednak coś jest w opinii o zwierzolubach/organizacjach prozwierzęcych, które nienawidzą ludzi/mają w zadzie dobrostan zwierząt - byle hajs z datków się zgadzał...

Po przejściach z dwiema fundacjami (w jednej nas zwodzono miesiąc i do dziś nie wiemy czy ten kot w ogóle istniał - na pewno to istniały nasze datki na niego, w drugiej - kto chce niech wróci do mojego wcześniejszego posta), uznaliśmy że odpuszczamy, ale fejs ciągle podrzucał mi schroniskowe rozpaczliwe wieści o kotkach, które potrzebują domu. Przełamaliśmy się... Dzwonię do pierwszego schroniska (albo raczej z nazwy "azylu") - nie zdążyłam powiedzieć, o którego kota chodzi, a już usłyszałam, że zwierzęta wyadoptowują wyłącznie do mieszkań własnościowych. Mieszkamy w wynajętym, więc mamy spadać, bo tacy jak my to nieodpowiedzialni gówniarze (ekhem... ekhem... rozumiem, że młodo wyglądam i cera czasem "nastoletnia", ale 30stka w papierach stoi jak byk). Zresztą podobnie jak większość ludzi w naszym wieku...
Drugi schron: wolontariuszka zapewnia, że kot jest zdrowy jak ryba. Przed wyjazdem na zapoznanie konsultacja ze znajomymi, którzy stamtąd brali koty. Dwie niezależne osoby mówią, że usłyszały dokładnie to samo, ale koty okazały się chore (jeden nie do odratowania). Niestety, za mało mam doświadczenia z kotami, żeby zaryzykować w ten sposób. Zanim ktoś mnie pojedzie za chęć adopcji zdrowego kota - nie oczekuję gwarancji na kota, ale chcę uczciwej informacji, żeby wiedzieć na co się przygotować.
Dom tymczasowy jednej fundacji - pani pyta o dzieci. Nie mamy, ale planujemy za 2-3 lata i chcemy, żeby kot wtedy był dorosły, oswojony z dzieciarnią w dalszej rodzinie itp. Pani nie wydaje do domów z dziećmi, dzieci to zło.
Ostatnia fundacja (wydawała się sensowna) - przechodzimy procedurę, poznajemy kotka, wszystko wydaje się iść ku dobremu. Pani ma oddzwonić (teraz niech Wam się przypomną wszystkie anegdoty o rozmowach kwalifikacyjnych i "skontaktujemy się z panią"), ale przez tydzień cisza, więc dzwonię ja. Pani jest oburzona, że śmiem tak bezczelnie dopytywać, bo jesteśmy dopiero na 4. miejscu listy oczekujących na danego kota, a ona jeszcze się nie namyśliła. Ręce mi opadają, mówię, żeby honorowo oddaję swoje miejsce numerkowi 5.

Miesiąc później znajduję ogłoszenie o adopcji z hodowli. Kotka po karierze hodowlanej. Hodowczyni cierpliwie odpowiada na pytania, traktuje jak normalnego człowieka w pełni władzy umysłowej, podpowiada, doradza, opowiada. Umawiamy się na terminy - pani nie odbiera, ale oddzwania, rozumie, że ludzie mają swoje życie, sama ma rodzinę i obowiązki nie-kocie. Generalnie wreszcie mam poczucie, że ktoś nie traktuje nas jak idiotów - gramy w jednej drużynie ludzi kochających zwierzęta. Czujemy się w tej sytuacji jak partnerzy, a nie jak upierdliwi petenci w skarbówce... Sytuacja zmierza do happy endu, właśnie składam drapak :) To będzie najszczęśliwsza kotka na świecie.

Swoje wsparcie dla fundacji i organizacji zawiesiłam bezterminowo. Zamiast przelewów na cele niewiadome, wolę dokupić karmę i akcesoria dla pani karmiącej osiedlowe dzikuski. Amen :)

Jestem na 100% pewna ,że to nie był zwykły buras lub mało fajny czarny czy krówek. Skusiłas sie na jakiegoś cudaczka w typie rasy lub długowłosego albo jeszcze innego. Ale na pewno nie na "zwykłego". Mając takie koty jestem mocno rozczarowana zawsze tym jak ludzie do tego podchodzą. Kota chcą już i teraz. Nie słuchajac często co się mówi lub nie czytają co się pisze. Do takich kotów jest kolejka chętnych i za diabła nie wydam go "od ręki", Zresztą nie wydaję tak nigdy.
Uczciwie informuję ,że jest dużo zgłoszeń. Że są weryfikowane. Że wizyta przed dopcyjna przeprowadzona w ew Domu (każdym) dopiero wyłoni "szczęśliwca". W ogłoszeniu są zawarte najważniejsze warunki adopcji i tych się trzymam. Chodzi o zabezpieczenia i domy wychodzące głównie. Rodzaj karmy też ma znaczenie. Ktoś kto nie wypełni ankiety, nie godzi się na podpisanie umowy i na wizytę przed a. nie ma szans.
Tak jak podejście do kastracji.Nie kastrujesz nie dostaniesz. Bo często rozmnażacze się zgłaszają. Ktoś kto ma już kota "ładnego" nie wykastrowanego ,nie wykastruje i moich. Bierze bo "dzieci ładne będą". Od razu odrzucam domy stawiające warunki np. że zabezpieczą okna jak kota dostaną. Pierwszeństwo mają te co wsio jest już ok. Więc się czeka i tyle aż każdy zostanie zweryfikowany :wink: bo każdemu kto sie zgłosi należy sie uczciwe danie szansy.
Z punktu widzenia DT taki kot jest utrapieniem. Kultura ludzi dzowniących :wink: jest często na poziomie rynsztoka. Wyzwiska, przekleństwa, szantaże, grożenie, nachodzenie mailowo, wysyłanie mobingowych smsów , straszenie policją i ustawami, zaskarżeniem do kierownika DT, powoływanie sie na znajomości, swoje zawody i różne inne ... jest na porządku dziennym. O telefonach o każdej porze doby nie wspomnę.
Są dwie strony i nie neguję ,że pani źle was potraktowała. Powinna od razu uprzedzić ,że domy są weryfikowane.

W tamtym roku miałam w typie kotkę rosyjską niebieską. Zgroza. Na dziesiąt zgłoszeń tylko jedna osoba spełniał warunki. A raczej nie spełniała tylko w ciągu jednej soboty pan sam zrobił takie zabezpieczenia ,że nie jedna firma winna się wstydzić. Reszta wykruszyła się. Prócz chęci posiadania "rasowca" niczego nie oferowała. Część odpadła od razu jak potwierdziłam ,że jednak jest wykastrowana.O jobkach jakie zebrałam bo koty kaleczę zmilczę.
W tym roku miałam trzy małe kotki ,srebrne, w typie reklamy wh. Do tej pory szok mnie nie opuszcza jak sobie przypomnę co się działo.
A nie jedno widziałam i słyszałam.
Ostatnio edytowano Pt wrz 30, 2016 7:16 przez ASK@, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt wrz 30, 2016 7:14 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Ja osobiście wolę ludzi niż koty. I naprawdę jestem chętna wydać koty, które ogłaszam. Ale często niestety ludzie, chcący kota, takie teksty wstawiają, że chociaz jestem bardzo tolerancyjna, trudno mnie wkurzyć, nie wymagam miłości do kotów i nie traktuje kotów jak swoich dzieci, to nie da się z tymi ludźmi rozmawiać.

No i oprócz kotów, jeszcze pracuję , mam dzieci i inne sprawy, których czasem eis nie da przełożyć. I nie mogę wszystkiego rzucić, żeby właśnie za 10 minut spotkać się z osobą, która chce obejrzeć koty. Nie prowadzę sklepu z kotami przecież.
Tłumaczę, że jestem teraz w pracy, a po pracy mam zebranie w szkole u dziecka, na którym muszę być, a ludzie są zadziwieni , że nie mogą od razu przyjechać po kota i mnie w domu nie ma. Kiedyś pani dzwoniła w wigilię ramo i była oburzona, że ja czasu nie mam. A ja zwyczajnie w pracy byłam i odmówiłam wyjścia z pracy, bo ona natychmiast potrzebuje kota. Jakiegokolwiek, ale przed 14.

Coś nie tak z ogłoszeniami na olx? ja tez tam ogłaszam

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28755
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 10:37 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol, na olx poza ogłoszeniami dt czy fundacji, masa jest ogłoszeń o oddaniu kota pilnie w "dobre ręce". Jedno zdanie opisu i fota cyknięta kalkulatorem. Roi się też od ofert rozmnażaczy z klubu burka i kocurka.

ASK@, zamiast sobie dopowiadać, jakiego kota szukałam, przeczytaj moje posty przed skomentowaniem. Wiedziałam, że domy są weryfikowane, ale nie że jest casting, kto bardziej się pańci spodoba. No ale ja ruda jestem, a kto by tam rudej wierzył :P Co do kastracji i zabezpieczeń - sama nie mam nic przeciwko. Oczywiście, o ile wydający kota rozumie różnicę między oknem, a oknem użytkowym, czyli takim, gdzie istnieje realne zagrożenie wypadnięcia/zakleszczenia kota. Czasem wystarczy powiedzieć dlaczego te dwa punkty są ważne - większość ludzi zrozumie, o ile się na nich nie wrzeszczy albo nie rzuca słuchawką.
Koleżanka chciała adoptować ze schroniska jednej fundacji i w ankiecie na pytanie "co sądzisz o kastracji/sterylizacji zwierząt?" napisała, że powinno się wykonywać zabieg, o ile zwierzę nie jest hodowlane i nie ma przeciwwskazań medycznych. Uznano ją za ukrytą opcję pseudo...

Dodam, że rozumiem też, że trafiają się idioci chcący kota, którzy bluzgną przez telefon, a kota chcą na prezent czy wymiankę, bo stary uciekł albo się zepsuł. No do takich zdecydowanie nie należę - umiem się porozumieć po polsku (nawet zdania złożone składać!), nieobce są mi zwroty grzecznościowe i ogólnie słoma z butów mi nie wystaje jakoś szczególnie.

ElBrus87

 
Posty: 22
Od: Pt sty 08, 2016 23:16

Post » Pt wrz 30, 2016 11:02 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ElBrus87 jakoś trzeba domy weryfikować. I jak byś to zwała to nie przeskoczysz. Kwestia czy druga strona, znaczy DT, powiedziała jak to wygląda i dlaczego trzeba czekać. Oraz to ,że może kot do was nie trafi bo inny dom lepszy będzie. Zanaczam w ogłoszeniu ,że nie kolejność zgłoszeń się liczy.
Cieszę się ,że dialog jest tobie znany. :wink: Jeśli obie strony idą tym torem to wszystko jest do dogadania. Nawet odmowa wtedy brzmi inaczej.
Tymczasuję od kilku lat i moje zwierzaki znajduja domki. Więc tak źle nie jest. Tylko w nawale "chętnych" perełką jest ktoś kto jest "normalny".
Tak jak pisała Patmol. I nie tylko ona. Już i teraz jest słowem najbardziej popularnym. Mnie próbowano oburzeniem powalić nie jednokrotnie. W czasie Wigilii czy wesela nie wyszłam by kota oddać. Wymusić, nastraszyć, przestraszyć...
W ogłoszeniach DT są podane warunki adopcji. Wystarczy przeczytać i dopiero zadzwonić. Niestety, większość nawet nie zada sobie tego trudu. Dzwonią nie wiedząc o jakim kocie rozmawiamy bardzo często. Wmawiając ,że w ogłoszeniu brak imienia, opisu, wymagań... Ktoś kto zadał sobie trud przebrnięcia przez nasze wypociny rozmawia inaczej. Dzwoni z planem. Czasem dobrym czasem złym.
Jeśli jest dobry rozmawiamy dalej.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Pt wrz 30, 2016 11:02 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ElBrus87 pisze:Patmol, na olx poza ogłoszeniami dt czy fundacji, masa jest ogłoszeń o oddaniu kota pilnie w "dobre ręce". Jedno zdanie opisu i fota cyknięta kalkulatorem.

To czemu ludzie sobie nie biorą tamtych kotów, tylko zawracają mi głowę, że jestem głupia, bo wymagam wizyty i umowy pa?

Ja często ludziom tłumaczę, że przecież kotów nie brakuje. Ludzie nie chcą umowy, wizyty, nie chcą opowiadać o sobie, to niech nie zawracają głowy długimi przemowami przez telefon i sobie wezmą kotą ze schroniska, z tych ogłoszeń "w dobre ręce' lub po prostu mogą sobie złapać dowolnego na ulicy -wybór jest duży.
Jak chcą mojego, no to na moich warunkach. A nawet lepiej jak wezmą z ulicy -bo te koty u mnie lepiej mają niż na ulicy.

Jak już jakiś kot wszedł w moje życie, bo go moja córka przyniosła, to chce go oddać komuś kto jest chociaz sympatyczny. Taki kot to rodzaj darowizny, Moge obdarować obcą osobę, ale nie muszę przecież. A obdarowywać kotem osobę, która nie jest grzeczna przez telefon, to takie trochę bez sensu.

ElBrus87 pisze:Dodam, że rozumiem też, że trafiają się idioci chcący kota, którzy bluzgną przez telefon, a kota chcą na prezent czy wymiankę, bo stary uciekł albo się zepsuł. No do takich zdecydowanie nie należę - umiem się porozumieć po polsku
Takich jest 99 procent. Oni tez sie umieją porozumiewać po polsku.

Kiedyś zadzwoniła pani po kota i koniecznie go chciała wypuszczać u siebie na wsi. A to był akurat kot taki gapowatyi wogóle po prostu nie do wypuszczania. U mnie koty mieszkają z psami, i psów się nie boją wcale. Z godzinę mnie przekonywała, żę to świetny pomysł z tym wypuszczaniem. Tłumaczyłam jej, że jak chce kota wychodzącego niech poszuka wśród sąsiadów, pewnie ktoś ma kota wychodzącego na zbyciu i chętnie jej da. Obrażona była strasznie.

Zadzwoniła za tydzień, żeby powiedzieć że popytała wśród sąsiadów, i jeden starszy pan, blisko mieszkający, szukał domu dla swojej pięknej trzykolorowej kotki, wychodzącej od zawsze, bo sie przeprowadza do bloku do córki. I super. Nie chodzi przecież o to, żeby wydać swojego kota, bo to nie jest praca na akord, ale żeby wydać kota z sensem -to domu, który do niego pasuje.

Ja tez ogłaszam książki używane na sprzedaż na olx. Mam wstawionych 48 książek i 2 koty na olx. I tez ludzie potrafią zadzwonić z tekstem .
Chce kupić tą ksiązkę, która pani ogłasza. Będę za 20 minut tylko proszę o adres
na moje pytanie ':którą ksiązkę"
-odpowiadają no tą , co pani ogłasza na Olx

I są zadziwieni, że jestem poza domem, jak oni przecież chcieli podjechać po książkę

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28755
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 11:24 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol, sympatyczny, a grzeczny to dwie różne kwestie. Ok, możesz nie polubić od razu kogoś, kto dzwoni czy przychodzi obejrzeć kota, ale wtedy postaw sprawę jasno - pani/pana nie polubiłam, kota nie dostaniecie. Lepsze to niż zwodzenie, że zadzwonimy, będziemy w kontakcie etc. Może trudno w to uwierzyć, ale każde podejście traktowałam jakoś emocjonalnie i odrzucenie w takie sposób było hmmm mało miłe. Zwłaszcza, kiedy ktoś nie był w stanie odpowiedzieć dlaczego, w inny sposób niż nie-bo-nie.

ElBrus87

 
Posty: 22
Od: Pt sty 08, 2016 23:16

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: BillyRen, Google [Bot], Silverblue i 53 gości