dopiero teraz dobilam na watek, bo najnormalniej w swiecie zasnelam przy usypiani dziecka.
Szarlotka wlasnie łobuzuje- chwile polatala po mieszkaniu, zrobila kooo w kuwetce rezydentow ( a co sobie piaseczek bedzie brudzic

), pomizialam ja i wsadzilam znow do lazienki bo koty mi sie dobijaly z pokoju dziecka. Teraz oczywiscie placze i sie skarzy bo nie podoba jej sie siedziec w zamknieciu.
Bylismy u weta. Na oczko dostalismy kropelki i bedziemy Szarlotce podawac 3 razy dziennie. Dobrze ze poszlismy bo i juz drugie jest zainfekowane tylko na razie nie ropieje- i tak podawac bedziemy do obu oczu. Z noska nic nie leci!
Uszka swierzbu raczej nie maja- ale na uszkach i na szyjce jest grzyb ( strasznie trzepie tez uszami i wet powiedzial ze grzyb jest tego przyczyna). Mala dostala zastrzyki na grzyba i za 10-14 dni trzeba to powtorzyc i ma byc dobrze. Ewentualnie mozna tez ja kąpac w specjalnym szamponie ale wet kazal sie narazie wstrzymac i obserwowac. No wiec trzeba malenka jednak troszeczke poizolowac.
Ropomacicza nie stwierdzil ale za to Szarlotka nas zadziwila...mianowicie przy badaniu okazalo sie ze ma takie guzki co weta dziwilo ze u takiego mlodego kota- jemu to wyglada na zrosty po cieciu i nie wyklucza ze kot byl sterylizowany. Trzeba by bylo jeszcze to sprawdzic- on pewnosci nie ma ale tak mu to pachnie.
W paszczy

nic zlego sie nie dzieje- zabki piekne!
Stan Szarlotki jest dobry, po tym jak tez i stres minal to mala wtrezala az milo ( powyzerala wszystko rezydentom z miski

, choc swoje tez ma, juz nawet i suchy Hillsik jest mniam), pije, siusia i robi koo w porzadku, bez biegunek- robali tez nie zauwazylam.
Wet chcial ja odrobaczyc ale w ksiazeczce jest wpis z 10.07 o odrobaczaniu- wprawdzie ze schroniska- wiec trzeba sie zastanowic czy u matahari nie odrobaczyc jej jeszcze raz. Teraz narazie kazano mi sie wstrzymac.