
W dalszej czesci Łokietka jest jeszcze inna kobita *- a syn weterynarz. Mowi ze kiedys wywiozla kotke z mlodymi, niewysterylizowana do gospodarstwa. Ja na nią oczy wywalam, co one tam bedą jeść?! Na wsi pues na lanxuchu, koty jak szkielety, chore niech umierają - a ta koty wywiozla. Mowi, ze dzikie, glaskac sie nie dają, a tabletki nasenne im podala i wywiozla. Ja proponuję, zeby ciachnąć (czyzby syn nie wiedział?) , a ona, ze nie ma w czym zawiezc. To do diabła - jak na wies.wywiozla?? Na rekach??
Teraz nie widzę już jej kotow, nawet nie.rozmawia juz w ogole o kotach.
W zeszlym roku byla tam taka fajna koteczka, nazwalam ją Nietoperka, nawet nie wiem, czy jeszcze zyje
