[quote="casica":3q66bdsi][quote="Agn":3q66bdsi]
W przypadku `markowanego` krycia kastratów [b:3q66bdsi]nie zauważyłam[/b:3q66bdsi] żeby chwyt był tak silny i mocny, by doszło do faktycznego ugryzienia z naruszeniem [i:3q66bdsi]powłok skórnych[/i:3q66bdsi], co ma miejsce przy rzeczywistym kryciu.
Być może znaczenie ma fakt, że w przypadku niekastrowanych kotów `presja` hormonów jest tak silna, że dochodzi większej przemocy.
[b:3q66bdsi]U moich[/b:3q66bdsi] kastratów nie zaobserwowałam takiej `presji` i tym samym - ran kąsanych.[/quote:3q66bdsi]
U mnie natomiast Dracul potrafił bić Putitę bardzo mocno. Niekiedy krwawiła. Ale ona nie chciała, a on "damski bokser" chciał i brał jak swoją
Taki jest też Ignaś, kstrat, w czasach gdy wychodził był prawdziwym królem podwórka. Znacznie agresywniej walczył o swoją pozycję niż pełnosprawne kocury.
Pewnie wszystko zależy od charakteru. Peszek, pełnosprawny kocurek, przeprowadził się w inne miejsce - biły go wszystkie inne koty.[/quote:3q66bdsi]
Mam to szczęście, że moje koty nie gryzą się do krwi, nawet jeśli dochodzi do scysji. Więcej w tym gróźb wokalnych i pozorowanych ruchów, niż faktycznego starcia i walki.
Ale biorąc pod uwagę możliwość takich akcji, jak u Ciebie - w `hierarchizacji` najlepszych domów dla FIV-ków, taki dom, jak mój jest właściwie na samym końcu. Nie każdy ma takie możliwości i takie `szczęście` jak ja w kwestii funkcjonowania stada.
Nie zmienia to faktu, że gdy nie ma mnie w domu do takich sytuacji może dojść [nawet jeśli dotąd nie doszło] - ale to jest już kwestia rozważana wcześniej, kwestia chęci podejmowania ryzyka.
Co do `nienaruszalności powłok skórnych` jeszcze jedna uwaga - wszystkie moje koty mają regularnie przycinane pazury [na krótko jak tylko to możliwe i tak często jak się da]. Nawet te najspokojniejsze staram się sprawdzać regularnie pod tym kątem. Żeby i w tym miejscu ograniczyć jakoś ryzyko zranienia, nawet w zabawie.