U mnie z Migotki zaczął wychodzić ukryty diabełek
Wiernie kibicowała łapkami przy każdym ruchu moich myszaków, po ich przeprowadzce do przedpokoju postanowiła bawić się jednym z psów (celowo nie piszę "
z jednym") - biedna babuleńka Osti uciekła do mnie pod koc po tym, jak uroczy kotek zdzielił ją pazurkami w D...

Następnie przyszła pora na zabawę w "ja ci pokażę ty wstrętny sznurku od żaluzji!", po czym o 3 nad ranem obudziłam się z dwoma koszykami i setkami koralików na głowie...
Podsumowując : Migotka jest cudnym żywiołkiem, lecz do ludzi musi się jeszcze przekonać.
Dodam tylko, że gdy rano było już jasno, pokój był w jeszcze "piękniejszym" stanie niż mi się wydawało
Okazało się, że rozegrana była także próba rozboju na akwarium i zabawy królikiem.
P.S.
Powyższy opis oparty jest na autentycznych faktach.
Podczas pamiętnej nocy nikt nie ucierpiał
