Wczoraj Karol mnie powalił. Zwymiotował wodę z drobinami świeżej krwi.

Zmobilizowałam Tża i pognaliśmy na Białobrzeską.. Karol dostał leki, kroplówkę i witaminy, w zamian oddał trochę krwi do badania.
dziś były wyniki - w sumie nie takie zupełnie tragiczne. Kić został obmacany, prześwietlony i zgrubnie obejrzany na usg. Coś w nim siedzi niepokojącego, pierwszą podejrzaną o brużdżenie jest trzustka. Mam bojowe zadanie załapać się jak najszybciej na usg do dr Marcińskiego. We wtorek następna wizyta więc mamy czas do wtorku po południu.
Walczymy do spółki z Gochą, z tymi jego brzydkimi kupami prawie od przyjazdu z Orzechowców. Teraz już nie odpuszczę. Musimy go porządnie zdiagnozować i wyleczyć bo to do niczego nie podobne żeby kot był chory przez pół roku.
