Tak to wygląda dzisiaj, płot ma wys. 1,20m, aby dojechać do przejezdnej części drogi trzeba kopać ręcznie, kawałek podjechać i znów kopać.
To wszystko ciągle byłoby przygodą, gdyby nie rozchorował się Bunio. Trzeba było walczyć z zaspami i jechać do weterynarza. Mój mąż dwieście razy powiedział: Ku..., ja pier..., po co myśmy się tu przeprowadzili, ja wiedziałem, że któreś z nich zachoruje właśnie w taki dzień
Za to pozostałe koty są w dobrej formie, np.Niuch
Haniaszaraf, pytasz o wiosnę - Miziu chyba coś poczuł, a może po prostu z takim sadełkiem żadna zima mu nie straszna
A na koniec, dawno tu nie prezentowana - królewna Pusia, to przecież jej wątek!
Hania, bez nart, to tu, ani rusz
