Kicorek pisze:Podrzucam, ostatnio jakaś zakręcona jestem i o niczym nie pamiętam

Bo i nie dzieje się nic godnego specjalnej uwagi.
W weekend łapałam kocice do sterylki na os. Słowackiego, wczoraj sterylizowałam Tortillę, wyprodukowałam kilka nowych par kolczyków a połowa każdego dnia schodzi mi na gotowaniu jedzenia dla kotów. Teraz już jeden gar nie wystarcza ( choć kotów tyle samo

)
Przy magazynie z białaczkowcami dokarmiam zabiedzonego "owczarka" niemieckiego, który stróżuje w sąsiedniej firmie. Żeby do niego dojść musze rozwalac przęsło w ogrodzeniu, szybko przebiec przez plac żeby mnie cieć nie zauważył a potem wdrapywac się na wysoką rampę. Psina jest tam przypinany łańcuchem do takich betonowych "stołków" wielkosci połowy samochodu. Nie ma wody, nie ma się gdzie schować ( no chyba ze pod taki stołek ale leży na gołej ziemi), jedzenie pochłania w minutę...
łańcuch miał tak zaciśnięty ze przeciął mu skórę na szyi. Poluzowałam , ranę przemyłam obficie wodą utlenioną...
Cudny jest, taki beżowy, spokojny, tuli się do rąk, łasi, liże...
W sobotę spotkanie felisowe w Toli na Polach Mokotowskich, przypominam.