Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
CoolCaty pisze:Kiedy weszłam dziś do szpitala na kociarni pers leżał sztywno na boku i cięzko oddychał. Zabrałam go do siebie do lecznicy. Nie byłam pewna czy dojedzie żywy.
Dostał leki nasercowe, kroplówkę, miał temperaturę 32,4.
Został ogrzany termoforami i miał podłączoną kroplówkę. Po pół godzinie pojawiły się objawy nerwowe. Kot umarł.
Po śmierci dopiero puściły zatoki czołowe i wyleciała z nich ogromna ilość ropy.
Przykro mi. Umarł przytulony do mnie...
Użytkownicy przeglądający ten dział: niafallaniaf, puszatek, quantumix i 167 gości