(Było: kotka z małymi) - chora łapa :(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro maja 30, 2007 22:12

Piękny fotoreportaż, Dakoto! A kotki... :1luvu:

Wiesz, że one po kastracji się szybko oswajają? Przynajmniej ja tak mam z dziczkami.
Rok–dwa regularnego karmienia po kastracji - i są do adopcji! :D

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Śro maja 30, 2007 22:40

dakota pisze:
Amidalka pisze:
Fredziolina pisze:Strata atrakcyjności zacieśnia kocie więzi :wink:

raczej te same traumatyczne przeżycia u Dakoty :twisted:

taka kocia grupa wsparcia? :roll: :twisted:

Może jakąś wspólną akcję odwetową szykują... :twisted:

varia

 
Posty: 13824
Od: Sob sty 31, 2004 22:28

Post » Sob lip 07, 2007 13:55

Wykrakałam, szlag. Przez dwa dni nie widzieliśmy Białej, Szara żywiła się sama. Wczoraj pokrakałam, że pewnie coś się stało, no i proszę.... Dziś na parkingu objawiła się Biała z uniesioną przednią łapą, biega na trzech. :( Łapa złamana, zwichnięta albo stłuczona, bo żadnych zewnętrznych obrażeń nie widać. Oczywiście, skoro Biała chora, to i ponownie bardziej nieufna, nie podejdziesz. Żadnej możliwości dotknięcia, narzucenia na nią czegoś, skuszenia na żarcie w kontenerku. Daliśmy tabletkę sedalinu w mokrym, ale chyba popełniliśmy błąd rozgniatając, bo pewnie gorzka, małpa nie zjadła do końca. Potem godzina na parkingu (pan parkingowy uprzejmie pytał czy podkładamy bombę), Białą muliło, ale cudownie ożywała na każdy szelest, a przy próbach dopadnięcia jej dostawała dodatkowych nóg, które niosły ją tak szybko jak w pełni sprawnego kota. No i niewesoło jest. Kot po sedalinie na parkingu, mam nadzieję, że się nie będzie ruszał stamtąd, tylko spokojnie pośpi pod ciężarówkami, tak jak ma w zwyczaju. Parking nieruchliwy na szczęście jest i graniczący z lasem, ale i tak się martwię. Kombinuję jeszcze wieczorem spróbować jej w żarciu sedalin podać (może cały połknie?), bo nijak nie widzę możliwości ujęcia na żywca. :| Może ktoś jakiegoś pomysła ma? :roll:
Ostatnio edytowano Sob lip 07, 2007 14:12 przez dakota, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 07, 2007 14:09

Ani pół pomysła nawet nie mam.
Ale kciuki potrzymam chociaż. Żeby się dała złamać i żeby to tylko coś niegroźnego było. :ok: :ok: :ok:

varia

 
Posty: 13824
Od: Sob sty 31, 2004 22:28

Post » Sob lip 07, 2007 14:12

żeby i niech :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Amidalka

 
Posty: 4512
Od: Czw cze 10, 2004 14:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 07, 2007 14:13

No na klatkę-łapkę chyba się nie nabierze, bo inteligentna bestyja :(
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob lip 07, 2007 14:18

Blusik pisze:No na klatkę-łapkę chyba się nie nabierze, bo inteligentna bestyja :(

myślę, że nie, już wtedy żeśmy się nagimnastykowali, a teraz pewnie pamięta :?
dzwoniłam do Schroniska, pożyczę i tak po weekendzie, jeśli diabelstwa nie złapię, może wezmę też taki łapak z petlą na szyję :roll:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 07, 2007 14:38

Rozumiem! Obwiesisz się na nim , jak nie złapiesz?
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob lip 07, 2007 14:40

Blusik pisze:Rozumiem! Obwiesisz się na nim , jak nie złapiesz?

:idea: :|
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 07, 2007 14:57

Blusik pisze:No na klatkę-łapkę chyba się nie nabierze, bo inteligentna bestyja :(


Powiedz lepiej, ze goopia :cry:
Inteligentna dalaby sie zlapać i sobie pomóc :cry:

Cholerka, nigdy nie łapałam dzikiego kota, nie mam pojęcia jak to zrobić :cry:

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Sob lip 07, 2007 15:03

Dakota wprawiona! Da radę!
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob lip 07, 2007 16:22

Dakota zostaje tylko klatka :(
Biedna kota :( może ma ropnia :( Kałpcio tak chodził, łapa sparwna,ale z wielkim ropniem 8O Dopiero antybiotyk pomógł.
Niech będzie mądra i wejdzie do klatki.
:ok:

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12003
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Sob lip 07, 2007 17:15

O ropniu nie pomyślałam. Ale o ile się nie mylę, to łapka specjalnie spuchnięta nie jest, przez chwilę mignęły mi też poduszeczki - jaśniutkie, no ale przy takim pacjencie to można wszystko przeoczyć. Wieczorem pójdę biedaka na parking pokarmić, mam nadzieję, że tam została. A łapać dalej będę jutro (na sedalin) i pojutrze (na klatkę), chyba, że wieczorem stanie się cud i pozwoli podejść.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob lip 07, 2007 17:19

Kłacioio miał wielkiego ropnia, szedł na trzech łapkach, chora łapka nie była spuchnięta, a może futro maskowało opuchliznę? Ja pamietam, że też myślałam, że złamana, więc na cito do weta i ....... starcił klejnoty :P
Potem antybiotyk zrobił swoje.
Mysle, ze u koteczki nózka bedzie zdrowa :D a może ona udaje :mrgreen:

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12003
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Sob lip 07, 2007 17:30

Fredziolina pisze:Kłacioio miał wielkiego ropnia, szedł na trzech łapkach, chora łapka nie była spuchnięta, a może futro maskowało opuchliznę? Ja pamietam, że też myślałam, że złamana, więc na cito do weta i ....... starcił klejnoty :P
Potem antybiotyk zrobił swoje.
Mysle, ze u koteczki nózka bedzie zdrowa :D a może ona udaje :mrgreen:

oj, żeby udawała :lol:
marzy mi się, żeby naprawiło się samo :wink:
dziś jeszcze popatrzę, a jutro do weta skoczę, może jakiś antybiotyk w karmie przemycać?
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510, kota_brytyjka, louccan i 63 gości