Jedno słowo ciśnie mi sie na usta, ale bluźnić nie będe, nie tego uczono mnie w domu, ale... dobrze nie będe
Ja nigdy nie kochałam kotów szaleńczą miłością, mam swoją kocice, którą uratowałam od śmierci w kopalnianej łaźni, wyleczyłam oczy, skóre, odkopałam uszy, zaczełam niesmiało szukać domu, pomysł porzuciłam i tak jest ze mną już 5 rok, są dni kiedy jestem na nią wściekła za zasikanie dywanu, poduszki, ale więcej mamy dni takich jak dziś, miziania, całowania, pogadanek, pilnowania kursora na monitorze.
Mimo, że Ci którzy choć troche mnie znają odnoszą wrażenie, że jej nie lubie i najlepiej oddałabym ją byle gdzie wiedzą, że to nie prawda, kocham tego kota jak żadnego innego, własnie między innymi dlatego, ze była ledwo żywa jak ją przyniosłam, mieściła się na otwartej dłoni
Bigmilko wróć teraz na forum i napisz co z kotem, jak sie czuje i czy wymaga dlaszego leczenia, masz napisac wszystko.
Ja "prywatnie" starciłam do ciebie szacunek, dałaś tej istocie nadzieje, czy biorąc dziecko z sierocińca zrobiłabyś to samo? Wziąść na cały dzień, kochać, obdarzyć ciepłem i miłością a potem oddać?
Tak sie nie robi...
Masz teraz dług, olbrzymi dług do osób, które dały z siebie bardzo dużo, spłać go choć częściowo pomagając im znaleść dla biedaka dobry dom.
Ruszyła mnie ta historia, jak żadna, gdybym tylko mogła wziełąbym go do siebie, ale warunki finasowe nie pozawają mi na to, teraz ledwo ciągniemy od pierwszego do pierwszego. Jak nigdy życze kocisku dobrego domu, nalezy mu się.
A dziewczynom dziękuje, za to, że jesteście, ze są jeszcze takie osoby pomagające bezwarunkowo, to piękne ale i czasem złudne.
Trzymam kciuki.
P.S Czy ktoś podawal ogłoszenie do Wyborczej? Majć kotke do oddania własnie stamtąd złosili się chętni z Tomaszowa Lubelskiego, wspaniali ludzie.
Trzeba tylko napisać, że kot jest w typie... małe kłamstewko, ale w takim wypadku potrzebne
Bigmilko odezwij się !! Tchórzysz?