evik75 pisze:Kinnia... a nie da się tym ludziom przetłumaczyć, że chcesz ich właśnie wybawić od problemów z tymi psami: karmisz je, bo chcesz je stąd zabrać, więc musi być spokój, bo jak się przestraszą, to dalej będą im "srały po polach". Może wtedy spróbowali by pomóc? A może jestem naiwna?
rozumiem, że bierzesz na logikę ...... tak jak ja ..... ale tam to nie działa.....
wyobraź sobie scenę ..... wychodzisz zza płotu i ...... na drodze prawie siedzi kobieta, w jednej ręce trzyma mięso na drugą ma założoną linkę z pętlą ..... ta kobieta cichutko coś mówi i bardzo powoli się porusza......
co byś pomyslała?
co byś zrobiła widząc cos takiego?
wcześniej, dużo wcześniej właścicielowi pola (podał się za właściciela w każdym razie) wyjaśniłam cel moich działań i konieczną taktykę ..... wydawało mi się, że zrozumiał ..... niestety ..... wydawało.....
wiesz, ja uważam, że od początku nie chodzi o to co robię tylko, że w ogóle robię...... Ci ludzie nie są przyjacielsko ani przychylnie nastawieni do osób z zewnątrz i ja nie jestem wyjątkiem ......
przekonania tam panujące to istny ciemnogród ....... np. padaczka to kara, uposledzenia nie widzimy, wszelkie przewlekłe choroby układowe są skazane na zamknięcie w domu tak samo jak niepełnosprawność fizyczna, alkoholizm nie istnieje a pijak to popije i przestanie, bicie i wyzywanie to nic wielkiego bo gęba nie szklanka, kobieta ma siedzieć cicho i kłaść się na zawołanie bo to jej obowiązek, rozwód nie istnieje, zwierzę to zwierzę, nie czuje, mysli, boi się, itd.....
gdy zaczynałam tam pracę, nie miałam pojęcia o skali zjawiska...... teraz po latach nie odczuwam ciężkiego szoku - dzięki Bogu jest już lżejszy bo na początku ..... na news (ostatnio się dowiedziałam) zimą pobiło się 2 chłopców w szkole w gimnazjum.... jedna z nauczycielek starała się ich uspokoić, nie bardzo chcieli jej słuchać, dołaczyła się druga.... sprawa skończyła się u dyrekcji, która zawiadomiła policję ze względu na urazy jednego z chłopców oraz grożby karalne....... i co?...... nauczycielka, która pierwsza podjęła interwencję została do tej pory: zwyzywana poblicznie przez matkę chłopca, odmówiono jej obsłużenia u fryzjera, połowa społeczności przestał ją widzieć i parę innych "przyjemności".......
ciekawa byłam dlaczego? dopytałam i dowiedziałam się, że: tamtemu chłopakowi się należało booooo nie zgodził się na coś tam, agresor jest "nerwowy" i taka jego natura, a wezwanie policji przez nią (dyrekcja wezwała nie ona) było zamachem na dobre imię ojca chłopaka (agresywny alkoholik terrorysta w domu)......
dzieciak niewinny .... co on w tym domu przeżywa .....
ale świadomość srodowiska powala na kolana......
ja nie mówię, że ci ludzie są zupełnie źli ...... z całą pewnością z tego co widze nie postepują dobrze, ich przekonania i stereotypy są rodem ze średniowiecza i niestety przekaz pokoleniowy trwa .... są wyjątki oczywiście..... ale .....
mogę dodać, że znam fajnego geja pochodzącego z tamtych rejonów ..... ale on tam nie mieszka, ojciec go prawie zabił ....
i jeszcze jedno.....
to mała społeczność, znają się tam od pokoleń.... pewnie słyszałyście, czytałyście w ubiegłym roku o fakcie wybuchu butli z gazem w domu jednorodzinnym ..... nikt nie ucierpiała ale 3\4 domu zniknęło....
znam tą panią ...... w życiu miała pod górkę od zawsze..... potem małżeństwo i choroba męża -jakiś stan zapalny żył ogólnoustrojowy, długie i kosztowne leczenie, tylko ona pracowała i biednie było strasznie, przetrwali, potem urodziło się drugie dziecko ..... z wadą serca ..... znów leczenie, operacje, czekanie na śmierć małego ..... chłopczyk żyje, nawet nieźle się rozwija, mąż poczuł się lepiej zaczął pracować, z pokoju w piwnicy przeprowadzili się na piętro domu w stanie mocno surowym ..... ale juz było lepiej, nawet kuchnię Renata urządziła ..... i co? wybuch......
jeden człowiek ze społeczności zaczął zbierać pieniądze na pomoc dla nich, ksiądz pocisnął i też zbierał, leśnicy dali drewno ze swoich deputatów - ludzie przychodzili odgruzowywali, pomagali w odbudowie, gmina papiery i opłaty wzięła na siebie.....tylko że pomoc nieśli nieliczni, jedni i ci sami przychodzili do pomocy, załatwiali i wspierali. Wydawałoby się, że ci którzy nie pomagają nie będą też przeszkadzać ...... wydawałoby się ......
gdy dom ponownie stanął i wszedł w fazę wykończeń wiecie co dziewczyna usłyszała?
....... że łatwo jest budować za czyjeś...... że mogła tej butli nie brać i nie wysadzać domu (uratowały ją i synka schody).... że zrobili szum i wyłudzili pieniądze..... i ..... nie będę tego pisać dalej....
ksiądz palnął takie kazanie wtedy, że chyba kamienie się czerwieniły i co? myślicie, że teksty ucichły? ......