BYŁO: 7 kociąt JEST: Została Oretka - str. 33 :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 02, 2012 22:20 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

MariaD pisze:
filo pisze:Od rana zwierzęta są przyjmowane, po przyjęciu badane (wykaz badań przy zabiegu jest wypisany na któryś drzwiach czy ścianie w poczekalni - teraz sobie nie przypomnę). Operacje zaczynają się dopiero po przyjęciu wszystkich umówionych na dany dzień zwierząt.

8O Że co? I wszystkie tak biedne czekają w transporterach? 8O

Tak tam jest. Zwierzaki należy dostarczyć na ogół do 12, chyba że danego dnia zaplanowane jest wcześniejsze rozpoczęcie zabiegów. Do dyspozycji kotów są też klatki.

To są informacje, które miałam od samego początku od pierwszego zabiegu w tej klinice. Tylko ja zadaję u weta mnóstwo pytań.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 02, 2012 22:22 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

filo pisze:
MariaD pisze:
filo pisze:Od rana zwierzęta są przyjmowane, po przyjęciu badane (wykaz badań przy zabiegu jest wypisany na któryś drzwiach czy ścianie w poczekalni - teraz sobie nie przypomnę). Operacje zaczynają się dopiero po przyjęciu wszystkich umówionych na dany dzień zwierząt.

8O Że co? I wszystkie tak biedne czekają w transporterach? 8O

Tak tam jest. Zwierzaki należy dostarczyć na ogół do 12, chyba że danego dnia zaplanowane jest wcześniejsze rozpoczęcie zabiegów. Do dyspozycji kotów są też klatki.

To są informacje, które miałam od samego początku od pierwszego zabiegu w tej klinice. Tylko ja zadaję u weta mnóstwo pytań.

tylko po co trzeba była być o 9.20 :?: :?: :?:

beateczka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1545
Od: Nie lut 07, 2010 21:30
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw sie 02, 2012 22:47 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

beateczka pisze:tylko po co trzeba była być o 9.20 :?: :?: :?:

Nie wiem dlaczego autorka wątku umówiła się na 9.20. Nie wiemy, czy np. późniejsze terminy nie były już zajęte. Tam umówienia są co 20 minut. Pacjent nieumówiony czeka na okienko, chyba że to zagrożenie życia - wtedy ma pierwszeństwo.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sie 03, 2012 6:14 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

A może po prostu przyjąć, że są różne kliniki, które działają w różny sposób i fajnie bo klient ma wybór? Ja np. z tej kliniki jestem od wielu lat bardzo zadowolona, także ze sterylek, a na przykład bardzo mi nie odpowiadało kiedy w innej klinice w Poznaniu, (do której nie mam zresztą zarzutów, bo koty dobrze leczą), dostawałam kota praktycznie od razu po zabiegu i się stresowałam w domu czy wszystko jest w porządku. Ale, podstawą do wybrania sobie odpowiadającego nam weta, jest jednak zainteresowanie się wcześniej jak będzie przebiegała np. sterylizacja.
I osobiście nie zostawiłabym kota nigdzie, bez dokładnego dopytania się, co się konkretnie będzie działo i kiedy będzie do odebrania. I nie ma sensu przerzucać winy na weta, że nie poinformował, bo jeśli ktoś nie pyta to wet ma prawo sądzić, że klient albo zdobył te informacje wcześniej (mógł przecież dzwonić np. kilka dni wcześniej i dopytać, tam jest kilku weterynarzy) albo nie jest nimi zainteresowany.
Problem to okazja w przebraniu.

KMagda

 
Posty: 3156
Od: Śro kwi 28, 2010 10:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sie 03, 2012 6:51 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Ja nie uważam, żeby była w tym moja wina. Trudno dopytywać o coś, o czym się nie ma pojęcia. Dla mnie, jak jestem umówiona na 9:20 to na operację, a nie na czekanie do niewiadomo której, żeby kot trafił na stół operacyjny. To nie jest normalne - wszędzie indziej, gdzie tylko miaam okazję iść z kotami na zabiegi, byłam umawiana na konkretna godzinę, kot trafiał po badaniu na stół operacyjny po 1,5-2 godzinach był do odebrania. Nie siedział zamknięty w transportówce nie wiadomo ile. Tak też jakie było moje wielkie zdziwienie, kiedy okazało się, że tej operacji jeszcze nie przeprowadzono. Nawet jak wychodziłam i pytałam, ile to może potrwać - godzinkę czy dwie, dostałam info, że zadzwonią bo kot musi byc zupełnie wybudzony i nie wydają wcześniej jak po pełnym wybudzeniu. Mowy o tym, że operacja będzie po południu nie dostałam żadnnej. Przez świętego ducha nie mogłam wiedzieć, że coś takiego może być O.o Jasnowidzem niestety nie jestem.
A kot był na czczo i przygotowany na zabieg już od 9:00 - wtedy mijało 12 godzin głodówki. W klinice zafundowali mu jeszcze dodatkowe godziny czekania. Nie pojmuję tego zupełnie.
Ale widocznie ze mną jest coś nie tak :/
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Pt sie 03, 2012 6:55 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Ja też tego nie rozumiem. Z oddawaniem, to faktycznie, najlepiej poczekać, aż się zwierzak wybudzi. W poprzedniej lecznicy, do której już nie chodzę, potrafili oddać kota 1,5 godziny po ciachaniu, w obecnej - po minimum trzech. Natomiast jeśli się umawiam na konkretną godzinę na zabieg, to o tej godzinie jest on wykonywany. Tylko oczywiście, wcześniej dają zalecenia, że zwierzę ma być na czczo.
Ostatnio edytowano Pt sie 03, 2012 7:29 przez Erin, łącznie edytowano 1 raz
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Pt sie 03, 2012 7:16 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

KMagda pisze:I nie ma sensu przerzucać winy na weta, że nie poinformował, bo jeśli ktoś nie pyta to wet ma prawo sądzić, że klient albo zdobył te informacje wcześniej (mógł przecież dzwonić np. kilka dni wcześniej i dopytać, tam jest kilku weterynarzy) albo nie jest nimi zainteresowany.

Nie. Lekarz wet. powinien poinformować opiekuna a nie na odwrót - opiekun ma wypytać.

Do głowy by mi nie przyszło, by będąc umówioną z kotem na zabieg na konkretną godzinę, pytać: "a o której będzie zabieg?".
No, proszę. :roll:

Jesteś umówiona do dentysty na 9:20 na ekstrakcję, przychodzisz, a ten stwierdza: "proszę usiąść i czekać, bo muszą przyjść wszyscy pacjenci zapisani dziś na ekstrakcję, potem będziemy robić zdjęcia zębów, znieczulać miejscowo a potem kolejno będą Państwo proszeni do gabinetu". :roll:
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39286
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt sie 03, 2012 7:59 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Pleiades pisze:(...)

Przy okazji: czy tak się robi, że jak kotek wyjęty do zbadania namiętnie mruczy (chyba była kotka strasznie zestresowana), to można pod pyszczek podłożyć wacik ze spirytusem? Jasne, że się uspokoiła i przestała mruczeć, ale wydawało mi się to dosyć dziwne, zatykanie kota alkoholem....

Tak się robi, to nie jest nic dziwnego ani strasznego.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt sie 03, 2012 8:54 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

filo pisze:
beateczka pisze:tylko po co trzeba była być o 9.20 :?: :?: :?:

Nie wiem dlaczego autorka wątku umówiła się na 9.20. Nie wiemy, czy np. późniejsze terminy nie były już zajęte. Tam umówienia są co 20 minut. Pacjent nieumówiony czeka na okienko, chyba że to zagrożenie życia - wtedy ma pierwszeństwo.

dziwny sposób traktowania pacjenta. Ja jak jestem umówiona na konkretną godzinę to jest to np. 9.20 a nie 15.00. Poza tym jeżeli zabiegi wykonuje jedna wetka - właścicielka to fizycznie niemożliwym jest zrobić je jednocześnie, więc robione są kolejno. Jeżeli wetka robi masówka to powinna godzinę do dwóch zebrać wszystkie koty i do roboty, bo o jakimś odpowiednim podejścia do zwierząt w tym przypadku nie ma mowy. Zostaje jeszcze kwestia właściciela i jego czasu. Nie każdy jest miejscowy i czekać np. 2 godz. a czekać 5-6 robi różnicę.
Fajnie jest odbierać kotka już całkowicie wybudzonego ale są przecież różne okoliczności. Moim zdaniem dobrze mieć jednego zaufanego weta i wtedy problemy powinny być mniejsze.

beateczka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1545
Od: Nie lut 07, 2010 21:30
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt sie 03, 2012 10:15 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Zakładając, że jest np. 6 zabiegów danego dnia, na przyjmowanie pacjentów trzeba zarezerwować 2 godziny (po 20 minut na pacjenta, żeby był czas na spokojne przebadanie i odpowiedzenie na wszystkie pytania właściciela - mnie te 20 minut nigdy nie starcza). Na Polance standardem przed narkozą jest badanie krwi, by ocenić nerki i wątrobę, a jeśli są jakieś wątpliwości, to RTG klatki piersiowej. To nie są badania, które trwają 5 minut. Jeśli więc zabiegi mają się rozpocząć o 12 to ja nie widzę innej możliwości, by zdążyć przyjąć wszystkich pacjentów, niż zaczynać przyjęcia właśnie ok. 9.

Nawet jeśli nie byłoby takiego zbierania, tylko każdy pacjent przyjmowany i operowany osobno, to i tak oddanie kota po 2h od momentu rozpoczęcia przyjęcia to dla mnie zbyt krótko - przyjeżdżam na 9, 20 minut na badanie ogólne, jeśli trzeba, to kolejne 10-15 minut na RTG, 30 minut na badanie krwi, jeśli prosty zabieg, to 30 minut na niego i przynajmniej godzina, dwie na wybudzenie. W sumie to przynajmniej 3h.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sie 03, 2012 10:21 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Filo, są też inne rozwiązania.
Przecież te zabiegi są planowane.
Wcześniej idziesz na wizytę, badasz krew, przeprowadza się badania.
Umawiasz się na konkretną godzinę na zabieg, przywozisz zwierzaka i od razu zwierzę jest zabierane na zabieg.
Nie ma bezsensownego trzymania po kilka godzin w klatce czy transporterze w lecznicy.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt sie 03, 2012 10:24 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Jana pisze:
Pleiades pisze:(...)

Przy okazji: czy tak się robi, że jak kotek wyjęty do zbadania namiętnie mruczy (chyba była kotka strasznie zestresowana), to można pod pyszczek podłożyć wacik ze spirytusem? Jasne, że się uspokoiła i przestała mruczeć, ale wydawało mi się to dosyć dziwne, zatykanie kota alkoholem....

Tak się robi, to nie jest nic dziwnego ani strasznego.


A z tym to mnie uspokoiłaś i dzięki za wyjaśnienia.

Beateczka: problem w tym, że nawet jak mam zaufanego weta, bo ten mój kórnicki jest całkiem w porządku, to jednak znalezienie kliniki, gdzie wykastruje 12-tygodniowe kocię jest dość trudne, bo większośc wetów, nawet poznańskich, robi taaakie wielkie oczy 8O Może dlatego wetka na Polance wywnioskowała, że zależy mi na jak najszybszym terminie, coby się kota "pozbyć". Pozostał jakiś niesmak, ale jako klient mam prawo wyboru kliniki i spróbuję jeszcze u dra Dąbrowskiego, jak mi dobre dusze na forum hodowlanym polecili.

Filo: o badaniu krwi teraz pierwsze słyszę, nie było o tym mowy, jak ja przyjechałam z kotem. Badanie ogólne owszem, było, podpisałam tylko zgodę na operację i to wszystko - góra 10 minut w gabinecie. Co do czasu wybudzania, to mnie uprzedzili, że może to dłużej potrwać, bo chcą kota obserwować dopóki nie dojdzie do siebie. O czekaniu na operacje do popołudnia nie byłam poinformowana. Natomiast po dwóch godzinach przyszłam do kliniki, bo i tak nie miałam co robić. Jestem dojezdna i nie wiem ile godzin można się szlajać w pojedynkę po Poznaniu. Myślałam, że może kotka już się wybudza. Jak kastrowałam moje osiedlowe dziczki, to czasami odbierałam kota po 45 minutach. Tymczasem po 2 h dowiedziałam się, że kota nikt nawet przez ten czas nie ruszył. To było dla mnie mega zdziwieniem. No cóż, nie wyszło, nie dogadałam się i na pewno tam już nie wrócę, ale ze wczesną kastracją jeszcze spróbuję u innego weta w Poznaniu.
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Pt sie 03, 2012 10:40 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

ariel pisze:Filo, są też inne rozwiązania.
Przecież te zabiegi są planowane.
Wcześniej idziesz na wizytę, badasz krew, przeprowadza się badania.
Umawiasz się na konkretną godzinę na zabieg, przywozisz zwierzaka i od razu zwierzę jest zabierane na zabieg.
Nie ma bezsensownego trzymania po kilka godzin w klatce czy transporterze w lecznicy.

Ja właśnie tak robię, bo znam zasady w tej klinice. Przyjeżdżam, kot jest badany, ustalamy co i kiedy będzie robione. Zadaję milion pytań. A potem przywożę i jest tylko krótkie badanie, czy coś nagle nie wyskoczyło. Tylko to wymaga dwóch wizyt, a to już nie każdemu odpowiada. A w dniu zabiegu odwożę kota przed pracą, ok. 9.30 i odbieram po pracy, ok. 18.30. Powtórzę - żaden mój kot nie miał traumy po takim dniu.

Pleiades pisze:Filo: o badaniu krwi teraz pierwsze słyszę, nie było o tym mowy, jak ja przyjechałam z kotem. Badanie ogólne owszem, było, podpisałam tylko zgodę na operację i to wszystko - góra 10 minut w gabinecie. Co do czasu wybudzania, to mnie uprzedzili, że może to dłużej potrwać, bo chcą kota obserwować dopóki nie dojdzie do siebie. O czekaniu na operacje do popołudnia nie byłam poinformowana. Natomiast po dwóch godzinach przyszłam do kliniki, bo i tak nie miałam co robić. Jestem dojezdna i nie wiem ile godzin można się szlajać w pojedynkę po Poznaniu. Myślałam, że może kotka już się wybudza. Jak kastrowałam moje osiedlowe dziczki, to czasami odbierałam kota po 45 minutach. Tymczasem po 2 h dowiedziałam się, że kota nikt nawet przez ten czas nie ruszył. To było dla mnie mega zdziwieniem.

Błąd, że nie powiedziały o badaniach. Taka informacja jest wywieszona w poczekalni i na stronie internetowej. Ale nie ma obowiązku tego czytać. Powinny powiedzieć.
Jeśli umawiam się na telefon, to dla mnie jest jasne, że muszę na ten telefon czekać. Jeśli chcę wiedzieć, ile będę czekać, to pytam o której mniej więcej mogę się tego telefonu spodziewać, jak ocenia wet czas potrzebny mu na całą procedurę. To jest kwestia dogadania się. Po 45 minutach kota bym nie odebrała. Jeśli byłaby możliwość, to posiedziałabym z nim jeszcze z godzinę w klinice. Dla świętego spokoju.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sie 03, 2012 10:45 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Umawianie się na wizytę pewnie było telefoniczne - właśnie wtedy powinny być przekazane informacje o zasadach panujacych w danej klinice by nie było takich przykrych niespodzianek i by klient mógł zadecydować czy mu to odpowiada czy nie.
Nie każdy poleci do kliniki poczytać po ścianach i nie każdy ma dostęp do netu.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39286
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt sie 03, 2012 10:49 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

MariaD pisze:Umawianie się na wizytę pewnie było telefoniczne - właśnie wtedy powinny być przekazane informacje o zasadach panujacych w danej klinice by nie było takich przykrych niespodzianek i by klient mógł zadecydować czy mu to odpowiada czy nie.
Nie każdy poleci do kliniki poczytać po ścianach i nie każdy ma dostęp do netu.

Dokładnie to napisałam powyżej - ktoś w klinice popełnił błąd, bo nie przekazał istotnych informacji.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aassiiaa, Google [Bot], LimLim, nfd, puszatek i 145 gości