ryśka pisze:Madziu, czy mogłabyś podać dokładny adres (z opisem gdzie szukać kotów) tego miejsca? Czy jest tam dużo kotów?
A tak ogólnie, do "współdyskutantów":
Absolutnie się nie zgadzam z myśleniem "niczego nie mogę" i usprawiedliwianiem wszystkiego osobistą sytuacją. Ja także aktualnie "niczego nie mogę". A jednak COŚ zawsze da się zrobić. Można pomóc na wiele sposobów, wystarczy rzeczywiście chcieć.
Madzia89
Wszystkiego najlepszego i dużo szczęścia w życiu

I oczywiście zdrowia dla Tetrusia (fajny z Niego kędziorek

tylko "brykanie" ma ograniczyć

). I wybacz OT.
Ryśka
Skoro już ten watek stał się "miejscem dyskusji", to pozwolę sobie dodać małe OT. Sama byłam w podobnej sytuacji do założycielki wątku, w kasie (strata pracy) zero, z właściciela kota zdrowego stałam się nagle właścicielem codziennie wydającym okrągłą sumkę na jego leczenie (pożyczoną i uzależnioną od pożyczkodawcy

zdolność kredytowa- żadna)... Branie w takiej sytuacji kolejnego kota pod swoją opiekę to skrajna nieodpowiedzialność. Łatwo takie sprawy się ocenia, gdy przyjmie się, że dana osoba żałuje kilku groszy, lub zwyczajnie jej się nie chce

Wtedy łatwo ferować wyroki, tak tu popularne

Nie zapytać, nie doczytać, tylko wiedzieć lepiej
Ja zanim wyszłam na prostą przygarnęłam kolejną biedę, która choćby na kastrację czekała kilka miesięcy (brak kasy). Ale nie mieszkam (jak na razie) w mieszkaniu w bloku, miałam możliwość dać tego "dodatkowego" kota piętro niżej (dzięki zgodzie rodziny), gdyby miał być w moim mieszkaniu, nie wzięłabym go- mojego kota leczyłam z Felv, nie nosicielstwo tylko już chorobę - to byłoby ryzykowaniem jego życiem
Do czego zmierzam- łatwo

tu oceniacie

To nic nie kosztuje napisać komuś, ze jest zły

Trudniej dowiedzieć się, jak sprawy się mają i znaleźć do tego rozwiązanie.. Ja rozumiem, że czasem nie można, są takie sytuacje, nawet gdy kot potrzebuje .. zamiast od razu zakładać, ze komuś się nie chce

P.S. Uwaga głownie dla tych, którzy lubią oceniać

Edit1/2: Wtedy "osobista sytuacja" gdyby nie moja rodzina nie tylko zmusiłaby mnie, by nie brać kolejnego kota (sytuacja podbramkowa kota), ale też do szukania nowego domu dla "mojego" kota, a tak naprawdę "mojego" od 3-4 miesięcy, przygarniętego ... Dla mnie "osobista sytuacja" znaczy tyle, co ja mogę, jak nie mogę, to sorry, ale nie dam rady, przecież nie wrzucę kota do piwnicy, by tam ... bez leczenia.