wybaczcie ale wejdę z prywatą bo już nie wiem co robić..odechciewa się mi wszystkiego powoli..
poszukuję pracy praktycznie w jakiejkolwiek dziedzinie..z przyuczeniem gdzie ktoś da mi szansę
jestem po gastronomii (kucharz) i próbuję wyrwać się z tego ''zawodu'' ale jest ciężko, a pracodawcy patrząc na takie moje cv wzruszają ramionami i do kosza
szukam pracy od lutego, było kilka odzewów ale cóż w gastronomii właśnie
ja naprawdę nie wiem już co robić, może powinnam się nie zwalniać z tej pracy którą załapałam we wrześniu..oczywiście jako kucharz

fajnie ale kasa i stres po prostu nóż się w kieszeni otwiera
tak kochałam gastronomię i to była/jest moja pasja ale podejście pracodawców/zarobki/czas wolny od pracy zweryfikowało moje ''zainteresowania'' ....
może jakbym była studentką i miała dwadzieścia trzy lata byłoby łatwiej..może może....co by było gdyby - nie myśl co by było gdyby tylko to co jest teraz powiedział by Muktananda. Ma rację ale to straszne że pieniądz rządzi tym światem i trzeba się dostosować i pracować w znienawidzonym często miejscu gdzie jest się poniżanym po to by wiązać koniec z końcem...to woła o pomstę do nieba..nie jesteśmy wolni tak naprawdę, nie cierpię schematów i ten system w który jesteśmy wpychani od urodzenia bez pytana o zgodę..
paskudny dzień dzisiaj mam, chyba to gorączka..(i jeszcze się usprawiedliwiam

) może jutro będzie lepiej jak podopieczni wyszepczą swoimi promieniami alfa, że każdy musi przejść przez taką siekę by być lepszym człowiekiem lub i nie ale ze będzie dobrze i musi być bo ktoś powinien przychodzić do nich i wyrównywać zachwianą harmonię..
pewnie za kilkanaście minut będę się wstydzić tego co napisałam ale z drugiej strony ostatnio te uczucie często mi towarzyszy z różnych powodów więc jeden kłaczek więcej nie straszny - wymruczał Kendal..