Kurcze

Same złe wieści ostatnio. Kilka dni temu napisałam pełnego optymizmu posta i chyba niepotrzebnie sprowokowałam zły los, bo od tego czasu zauważam wyraźną tendencję zniżkowa...
Pan Kropeczka niestety nie może pojechać do Kumiko na tymczas, więc sprawa DT dla niego ponownie stała się aktualna.
Ludzie poważanie zainteresowane Vilmą, którzy ją widzieli (tzn. pan, żona miała jeszcze przyjść) w środę podczas wizyty w piwniczce i mieli się odezwać - dzisiaj zaplanowana była moja i Etki wizyta przedadopcyjna u nich - nie odezwali się... Więc mimo, że wszystko bardzo fajnie się zapowiadało, efekt będzie chyba żaden
Na razie nie odzywa się też pani, która wstępnie deklarowała DT dla Milo.
Jutro rano mam co prawda umówioną wizytę pani zainteresowanej Veto, ale po rozmowie telefonicznej nie we wszystkim mnie do siebie przekonała. Zobaczymy.
Kiepsko to wszystko idzie. A tu jeszcze informacje od koconek o wałęsających się dworcowiakach...

To pewnie koty spod Kaponiery, tam jest nietknięte jeszcze gniazdo - nietknięte, bo nie mamy gdzie tych kotów umieszczać po zabiegach. Mimo mojego optymizmu okazuje się, że piwniczniaki mają kłopot z opuszczeniem pwniczki... A to powoduje, że totalnie stoimy z łapankami

Tamto stado spod Kaponiery chciałyśmy z Kasią zacząć łapać, jak tylko będzie miejsce w piwniczce. Do tego wszystkiego przybędzie w piwnicy jedna kotka - porzucona przez menelkę z mojego osiedla, złapana przez osobę, która użycza mi piwniczki i która chce ją tam umieścić. Miało obywać, a życie tak się układa, że tylko przybywa
