Cześć Kociczko
Tillku, to się jakoś umówić musimy, może w przyszły weekend - pewnie po wypłacie będę uzupełniać zamrażarkę
Wróciłam od weta
Jedno trzeba pani D. przyznać - weta znalazła rozsądnego
Oszczędził mi na razie wydatków na zdejmowanie Szelmie kamienia - mogę z tym śmiało poczekać, można podawać coś na czyszczenie (mięcho

) i ewentualnie myć i pilnować, żeby nie narastał bardziej. Ale póki co, to zwlekać jak najdłużej, bo to droga w jedną stronę - czyli potem to czyszczenie trzeba powtarzać i to zazwyczaj coraz częściej, a narkoza za każdym razem. Ona ma na razie kamień tylko na trzonowcach, kły śliczne, więc nie ma co się spieszyć. Jak na kota w jej wieku zęby ma ponoć bardzo ładne i nie ma co ich psuć
Krew do badania pobrana, chociaż:
"z mojego doświadczenia, kot ma zazwyczaj takie wyniki, na jakie wygląda - a ona wygląda bardzo zdrowo"
Adelka też się przejechała na gapę, bo znowu gluci i wydawało mi się, że pokasłuje

Została osłuchana - płuca, oskrzela czyste; coś ma w tchawicy i powiększone węzły chłonne. Oberwała antybiotykiem, lydium i tolfedine'ą - wszystko w zastrzyku, p. dr w ostatniej chwili zabrał rękę - szybki jest

W sobotę powtórka antybiotyku i kontrola, a potem odrobaczanie. Jest duże prawdopodobieństwo, że jest po prostu zarobaczona - stąd pokasływanie i nawroty kataru, bo odporność obniżona robalami. Wg weta, z końcówką kataru powinna sobie poradzić już sama w jej wieku i kondycji
A pierwsze słowa na widok pannicy brzmiały:
"Ojej, przytyła!"
Robię w końcu, co mogę, nie?

I cieszę się, że widać efekty
Na marginesie dodam, że mi się wydaje, że również urosła odkąd jest u mnie

Dzisiaj już nie była taka grzeczna
A na koniec wizyty obejrzałyśmy sobie z Szelmiastą na wpół opitolonego yorka, który siedział w gabinecie obok i straszył Szelmiastą swoją obecnością zapachowo-dźwiękową. Mina Szelmy po zobaczeniu tego potwora na własne oczy - bezcenna
